Przyczyn może być kilka.
Jeśli słychać działający silniczek, a dźwięk mechanizmu jest bardzo głośno zgrzytający, a może do tego słychać głośne stuknięcia, to może trybiki wypchnęły pokrywkę lub ich plastikowe łoża są połamane. Jako usterka samoistna, bardzo mało prawdopodobne.
Jeśli słychać tylko silniczek, to możliwości są dwie. Zmieliło nylonowe trybiki albo - co też wydaje mi się mało prawdopodobne - tą dużą, stacjonarną zębatkę z absu.
Ostatnia możliwość, to zupełny rozpad tego sprzęgiełka, które właśnie sobie dorobiłem. Z tym że nawet popękane raczej daje oparcie.
U mnie lusterko po prostu nie zatrzymywało się w przewidzianych miejscach tylko jechało ile wlezie, a silniczek zatrzymywał się dopiero po timeout'cie. Natomiast kiedy złożyłem mechanizm po wstępnej diagnozie i zwymiarowaniu potrzebnej części, nie przyłapałem niczym dekielka, a oryginalne plastikowe nity, trzymające mechanizm w kupie, były przeze mnie ścięte. Po wyrzuceniu zbędnych resztek połamanego sprzęgła i zostawieniu tylko tych fragmentów które jako-tako zazębiały się, przez pierwszych kilka minut lusterko działało normalnie. Ale w końcu trybiki wypchnęły dekielek i zamiast działać tylko głośno terkotało.
Ostatnia możliwość to ślizgająca się ślimacznica na ośce silniczka.
To są wszystko, co przychodzi mi do głowy po zaznajomieniu się z budową tego urządzenia. Generalnie konstrukcja jest zadziwiająco wytrzymała i dobra. Podejrzewam bowiem, że sprzęgiełko w moim lusterku mogło ulegać stopniowemu rozpadowi już od kilku lat. Wielokrotnie rozkładałem je ręcznie w stanie zamarzniętym. Każdej zimy, a wiele ich było. Do tego, kilka lat temu, miałem kontakt, który bardzo gwałtownie złożył mi to lusterko. Kobitka postanowiła ominąć rowerzystę, kiedy ja akurat wyprzedzałem na sąsiednim pasie...
Generalnie brak reakcji przy działającym silniczku, to raczej smutny objaw.
Aha! Dorzucę, że dziś było 150 km/h i lusterko utrzymało swoją pozycję. Czyli działa jak należy.