No bez przesady z awaryjnością. Jedynym przypadkiem, kiedy C5 (mój poprzedni - mkI) odmówił jazdy, była urwana rurka od hydro. Był duży mróz, bryła lodu oberwała się z jadącej przede mną ciężarówki i zrobiła rozwałkę pod podwoziem... Przez 3 lata jazdy nim wymieniłem łączniki stabilizatora, sworznie, klocki, tarcze, świece żarowe, sfery (na "comforty") i dwumas (był jeszcze fabryczny przy ok. 200 tys km). W obecnym aucie, w ciągu roku (22 tys. km przejechane) wymieniłem pocący się wysprzęglik (ok. 170 pln) i przednie łączniki stabilizatora. Obie te rzeczy nie były wcześniej ruszane, a auto ma 142 tys. km przebiegu. Kupując auto używane, trzeba liczyć się z tym, że pewne części po prostu w miarę eksploatacji będą wymagały wymiany. Od tego jak auto było wcześniej eksploatowane będzie zależało ile trzeba w nie inwestować. C5 to napewno nie Toyota, ale dramatu nie ma jak nie jest zaniedbane.