Chyba czas abym wylał całą żółć która mi się uzbierała. Powiem szczerze, jak byłem zakochany w mojej cytrynie i chwaliłem ją na prawo i lewo, tak w chwili obecnej nie mogę na nią patrzeć i najchętniej bym ją sprzedał.
Ale może zacznę od początku. Już poprzedniej zimy czułem że zawieszenie nie działa tak jak powinno - początkowo były to delikatne bicia na kierownicy - ale sądziłem że to kwestia kiepskich opon albo wyważenia. Po zakupie nowych opon okazało się że powodem bicia nie były opony a krzywe felgi. Po wyprostowaniu wprawdzie bicie zniknęło ale pojawiły się stuki. Pojechałem na stację diagnostyczną - okazało się że zerwane są tuleje wahacza prawego. Zleciłem naprawę swoim zaufanym jeszcze wtedy mechanikom i na miejscu okazało się że w lewym wahaczu również są zerwane - no więc wymieniamy komplet. Po wymianie przez chwilę był spokój i tuż przed wyjazdem na wakacje pojawił się dziwny dźwięk ocierania, rezonowania podczas dynamicznego przyśpieszania - po oględzinach u speców Ci wskazali że to może być półoś lub przegub, ale na razie objaw pojawiał się na tyle rzadko że kazali jeździć i przyjechać jak się nasili.
Żeby tego było mało, ponieważ "kończyły" mi się tarcze i klocki, kupiłem komplet Textar'a i wymieniłem żeby mieć czyste sumienie podczas wyjazdu.
W między czasie pojawił się wyciek z pompy WC więc znowu na serwis i uszczelnienie pompy.
Rezonans powoli się nasilał a do tego pojawiły się kolejne stuki - kolejna wizyta i kolejna diagnoza - uszkodzona prawa poduszka silnika. No więc wymieniamy - na szczęście ten łącznik elastyczny obok poduszki wymieniłem podczas wymiany rozrządu zaraz po zakupie. Po wymianie poduszki nastała chwilowa cisza - przez kilka dni było super po czym znowu się rozdzwoniło stukanie pukanie i trzeszczenie.
Tym razem postanowiłem pojechać do innego znajomego, szukał, szarpał - wymienił dolny łącznik elastyczny - ten przy skrzyni bo był zerwany. Pojechaliśmy na jazdę testową a tu jak pukało tak pukało i trzeszczało. Samochód w górę i na pierwszy rzut wskazał uszkodzoną piankę siłownika.
Zaczynało się robić poważnie, bo koszt siłowników nie mały. Pojechałem do kolejnych fachowców aby potwierdzili diagnozę - Ci pooglądali, przejechali się samochodem i stwierdzili że ewidentnie za pukanie odpowiada uszkodzona pianka - ale zasugerowali aby to spróbować jakoś naprawić. Niestety moja próba naprawy zakończyła się niepowodzeniem - wybrałem nieodpowiedni materiał, ale już miałem dość i postanowiłem zainwestować i kupiłem oba siłowniki przednie. Po wymianie ... ciche pukanie ustało - żona nawet zauważyła że drgania które czuła pod nogami zniknęły.
Niestety to nie koniec, ponieważ coś co rezonowało podczas dynamicznego przyśpieszania się nasiliło i głucho pukało podczas najazdów na nierówności. Kolejna wizyta na stacji diagnostycznej, u mechaników - każdy skakał, szarpał i rozkładał ręce. Ale padła sugestia że za pukanie może odpowiadać górny sworzeń wahacza bo miał mały luz, no dobra gdybym tego sam nie widział może bym się nie zdecydował - wczoraj wymieniłem owy sworzeń - i zgadnijcie co ... nic!!!
Rezonans pojawił się też podczas postoju z zapiętym D - wydaje mi się że to stukanie i rezonans pochodzi od jednego i tego samego sprawce. Dziś rano znowu na stację diagnostyczną - mówię chłopakom - sprawdźcie amortyzatory na trzepakach, może wtedy uda się wymusić stukanie i zlokalizować to ustrojstwo. Myślałem już że to może coś za konsolą rezonuje/stuka a nie w komorze silnika bo w sumie jak skakaliśmy przy samochodzie na zapiętej skrzyni do tego stukania nie było słychać, ale jednak słychać - po prostu silnik zagłusza to rezonowanie, ale jest to słyszalne w okolicy podszybia z prawej strony. Ponad dwie godziny ze znajomym próbowaliśmy podkładać gąbki, szmaty pod wszelkiego rodzaju przewody klimatyzacji i luźne elementy i nic
Mechaniory do których jeżdżę zawsze pokazują zużyte elementy przed wymianą i po, i mam wrażenie że nie trafiłem na typowych wymieniaczy, ale żona twierdzi że już jestem tak zaślepiony chęcią pozbycia się tego cholernego dźwięku że uwierzę we wszystko. Zresztą gdyby to był jeden spec, a tu jedni, znajomy który zajmuje się naprawą samochodów jak i goście ze stacji diagnostycznej - wszyscy rozkładają ręce. No od tych pierwszych usłyszałem że może by zacząć od demontażu konsoli, ale ... no bez jaj.
Mam dość, naprawdę mam dość. Władowałem kupę pieniędzy w samochód i nie potrafię cieszyć się jazdą, wręcz jak siadam do niego to mam ochotę wysiąść.
Postanowiłem jeszcze raz spróbować - znalazłem w okolicy kolejną firmę specjalizującą się w pogwarancyjnej naprawie samochodów PSA, umówiony jestem na środę - jak Ci również rozłożą ręce to chyba go sprzedam. Szczerze to nie mam już ochoty inwestować ani złotówki w ten samochód bo kalkulując w ciągu 1,5 roku na sam serwis wydałem prawie 8-tyś złotych, ale z drugiej strony nawet gdybym chciał go teraz sprzedać to kto mi go kupi z takim "brzęczkiem" na pokładzie.
Trochę się rozpisałem ale powiem szczerze że powoli mi brakuje sił na dalszą walkę z tym cholerstwem nie wspominając o finansach.
Trzymajcie się i wybaczcie że wylewam takie żale, ale może mi trochę ulży i nabiorę siły aby dalej walczyć o ciszę i spokój podczas jazdy i może znowu zacznę się cieszyć komfortem który psuje jakieś brzęczenie.