Podziwiam za robote. Chciało Ci się i ok. Masz czas i możliwości to dłubiesz i wiesz co masz. Inna strona medalu jest taka, że dzięki Tobie można idealnie zobaczyć jak tak naprawde wyglądają samochody delikatnie uszkodzone z przodu. "Panie, chłodnica była wymieniana, zderzak i maska. Nic tylko brać bo chodzi jak igła". Ty próbujesz zrobić porządnie bo robisz dla siebie i sam widzisz z czym wiąze się taki niepozorny dzwon. Miras w komisie zrobi na sztuke byle się trzymało. Do bramy a dalej sie nie znamy i potem płacz że auta na F są do bani a przecież to z Francji sprowadzone.
"Elegancja Francja, monsieur, bonjour, champagne, francuz tylko wino woził do restauracji madame."
O ile Ty masz świadomośc tego co trzeba naprawić i duze prawdopodobieństwo że uda ci sie ze wszystkim uporać o tyle wiele osób nieświadomie jeździ trumnami bo były tanie. Kult zadbanych aut z Niemiec czy Francji to jest jakiś fenomen którego ja nie rozumiem. Ktoś tu pisał że skrzynia pekła i do wyrzucenia. A w życiu! Skleić, pospawać, zasmarować, pobrudzić piachem. Nikt nie zauważy i wytrzyma kilkaset km a może nawet tysiąc i "Ja Pana nie znam, co Pan mi tu umową macha? Sprzedawca to Napoleon Bonaparte z wyspy św Heleny. O proszę, nawet się podpisał! Prosze wyjść i zwrócić się z roszczeniami do Napoleona"