Jak niektórzy z Was wiedzą, mam już drugą z rzędu Xsarę i Xsarę Picasso. Od około roku mam też Astrę II - wziętą od mojej babci, która już nie prowadzi samochodu, a wzięta po to, żeby się żonie z córą w foteliku jeździło wygodniej. 5 drzwi to duża zaleta w porównaniu do 3-drzwiowej Xsary. No i Astra z 2003 roku z przebiegiem 75 tysięcy km w automacie i przyzwoitym wypasie. Stan techniczny bardzo dobry jak na ten wiek.
Xsara ma rocznikowo 18 lat i jest Citroenem, więc i wartość przedstawia niewielką. Trzymaliśmy ją przez ostatni rok, bo w sumie generowała tylko takie koszty jak na OC i przegląd + paliwo do przejechania około 2800 km w całym 2017 roku. Trzymaliśmy ją, bo żona bardzo lubi to auto, a ja sobie pomyślałem, że podpicuję ją i będę się woził po zlotach. Przez rok nic w tym kierunku nie zrobiłem i stwierdziliśmy, że jednak wystawiamy ją na sprzedaż (jest póki co tylko w ogłoszeniach na stronie KC).
Teraz znowu mam mieszane uczucia, bo kusi mnie, żeby coś z nią śmiesznego zrobić. Propozycje są na tzw. "rat style", albo pomalować ją wałkiem na różne kolory, albo pokryć warstwą sztucznej trawy. Zrobić coś wesołego na 2-3 lata i oddać na złom. To co nie wchodzi w grę to obklejenie jej akcesoriami tuningowymi z chińskiego marketu (świecące wentylki, wloty powietrza, wiatraczki na dach, które świecą od pędu powietrza i inne takie) choć przyznaję - kusi pomysł obłożenia jej całej lampkami świątecznymi, przemalowanie wcześniej na czerwono i jeżdżenie do dzieciaków w stroju Mikołaja w porozumieniu z jakąś fundacją organizującą prezenty dla biednych dzieci
Co o tym myślicie? Może macie jakieś fajne pomysły co z nią zrobić? Auto brzydkie nie jest, ale może być do tego wesołe