W sobotę przyjrzałem się moim reflektorom i okazało się, że żarówka w lewym jest źle włożona przez co świeciło sobie w kosmos. Obniżyłem je wcześniej maks w dół (oczywiście jak jeszcze nie wiedziałem o tej żarówce) ale nie wiele pomogło.
Więc po obejrzeniu podjąłem decyzję o poprawieniu. Oj tego żabojada co to zaprojektował to powiesiłbym na latarni, ręka do tej pory mnie boli. Najpierw nie mogłem żarówki wyciągnąć, później włożyć a następnie wpadła mi do obudowy pod odbłyśnik. Suma sumarum żarówkę wyciągnęła córka która ma o wiele mniejszą rękę niż moja.
Teraz do sedna czyli była opcja wyciągnięcia akumulatora dla lepszego dojścia ale bałem się czy po ponownym włożeniu Cytrynka odpali i będę mógł wrócić z działki do domu. Tu jest elektronika o wiele bardziej rozbudowana niż w moim starym Mondku gdzie najbardziej elektroniczny był chyba immo i radio nie fabryczne. Tam bym się nawet nie zastanawiał.
A jak jest w naszych cytrynach? Ewentualnie jaka jest procedura gdy jest taka potrzeba albo gdy chcemy wymienić na nowy (mój też to chyba czeka)?
Teraz jeszcze muszę dodatkowo ustawić sobie światła bo przecież aktualnie mam totalnie rozjechane.