Przedstawiam moją cytrynkę. To mój drugi Citroen, po C4 Grand Picasso. Z poprzednim jakoś się nie lubiłem. Życie jest za krótkie na diesla mawiają. Dodatkowo z automatem - nie mogłem osiągnąć satysfakcjonującego mnie spalania. Dość szybko się go pozbyłem (nawet nie pół roku miałem). Zawsze chciałem spróbować Cytryny z hydro.
Mam go od 19 kwietnia tego roku. Kupiony w komisie. Wcześniej oglądałem kilka aut od prywatnych właścicieli - ten mimo wszystko, najmniej styrany życiem ;-)
Co nie oznacza, że bez wad.
Na starcie - wymieniłem chłodnicę klimatyzacji, w starej zagnieździł się ptaszek.
Przebieg przy zakupie: magiczne 187 tysięcy.
Citroen C5, 2.0 (EW10A). Rocznik 2007.
Do tej pory (209.999 km) zrobiłem:
- w/w chłodnica klimatyzacji
- dodałem owiewki na boczne szyby
- wymieniłem rozrząd
- wymieniłem nieszczelne rurki w układzie hydro
- wymieniłem klocki hamulcowe
- zmiana holenderskiego typu wlewu gazu na polski
- wymieniłem wszystkie czujniki parkowania (na chińskie)
- naprawiłem tylną szybę (standardowo przez poprowadzenie nowej wiązki)
- wstawiłem lampkę podsufitki z peugeota 3008 (pomarańczowa diodka i podświetlone przyciski).
1.10.2018
- komplet foteli z weluru (z podłokietnikami)
22.10.2018
- wymiana akumulatora
24.10.2018
- nowa instalacja gazowa (stag qbox plus, ac-02)
02.11.2018
- nowa chińska gałka do zmiany biegów "wysokiej jakości"