Mnie w mk1 denerwowała ta opcja w zasadzie, bo i tak zazwyczaj jeździłem z zamkniętym oknem. Jak jest dzień, gdzie możliwy jest deszcz, to i jest wtedy chłodniej, to po co jeszcze wyziębiać wnętrze otwartym oknem. Jeździłem więc z zamkniętym na samej klimatyzacji (czyli w sumie tak jak zawsze się robi). Jak trzeba było włączyć wycieraczki, to w zasadzie bez różnicy czy miałem tę opcję czy nie, bo szyby tak czy siak były zamknięte. Jak były ciepłe dni, to okna otwierałem tylko na początku jazdy, żeby szybciej pozbyć się ciepła z samochodu i żeby klimatyzacja miała mniej do chłodzenia. Łatwiej schłodzić 40 stopni, niż 60 czy 70. Jak temperatura spadała, to znowu okna w górę i sama klimatyzacja. No i jak jest upał, to nie pada, czyli znowu opcja dla mnie zbędna.
Za to jak przy jeszcze uchylonym oknie chciałem wyczyścić szybę włączając spryskiwacz, to jak wiadomo wycieraczki włączają się same. Czasem jednak nie przejadą wystarczającą ilość razy żeby zmyć płyn (bo zaraz zaczyna ściekać z górnej krawędzi), i wtedy włączałem któryś tryb wycieraczek i zaraz szybę mi zamykało. I generalnie mnie to denerwowało, bo co innego gdy zamyka jak jest deszcz, a co innego jak włączyłem spryskiwacz na chwilę, a potem wycieraczki na 2-3 machnięcia, żeby zmyć np świeżo zrobioną ptasią kupę. I tak oto opcja, która jednych cieszy, mnie denerwowała, bo za często zamykała okna wbrew mojej woli. Nie był to ratunek przed utopieniem mnie w środku, tylko zrobienie mi dodatkowej roboty, by za chwilę otworzyć szybę (albo kilka) do stanu sprzed nieproszonego zamknięcia.
Ale przecież każdemu pasuje co innego. Ja tego nie lubiłem, a inni się cieszą z tej funkcji i ja to rozumiem. Gdybyś tylko mieszkał bliżej, to nawet pomógłbym sprawdzić czy da się coś takiego włączyć, podpinając swoją Lexię