Wojtek chyba lekko przesadza.
Trzeba zacząć od tego po co telefon w samochodzie. Jak ktoś chce sobie pogadać, wysłać SMSa albo robić rzeczy bardziej zaawansowane to nie podczas jazdy samochodem. Wbudowany telefon, tak samo zresztą jak zestawy słuchawkowe i głośnomówiące to tylko rozwiązanie na sytuację wyjątkową: kiedy trzeba porozmawiać a nie można się zatrzymać. Tak wygląda teoria. A w zasadzie tak powinna wygladać:)
Ale jeżeli ktoś będzie korzystał z wbudowanego telefonu mając na uwadze tę teorie to telefon staje się bardzo użytaczny.
Ja mam sklonowaną kartę SIM. Obie są na tych samych prawach a więc aktywna jest ta która się ostatnio logowała do sieci (tak jest w Erze ale chyba są i inne rozwiązania). Żeby uniknąć problemów wyłączam telefon przed wejściem do samochodu. Nie czarujmy się. To nie jest jakiś wielki wyczyn:)
W samochodowym telefonie mam tylko część zawartości kontaktów mojej komórki. Bo wychodzę z założenia że numer telefonu do dentysty, czy Urzędu Miasta nie będzie mi potrzebny w samochodzie. W końcu na wizytę nie muszę się umawiać jeżdząc po mieście. To tylko kwestia organizacji życia.
Kilka numerów z których często korzystam mam przypisanych do poleceń głosowych więc w razie potrzeby z wybieraniem nie mam problemów.
I przy tak skonstruowanym podejściu do telefonów i dzwonienia wbudowany telefon jest narzędziem idealnym, z którego jestem wyjatkowo zadowolony. Widzę kto dzwoni, nie martwie się o ściszanie radia, nie muszę się martwić o to w której kieszeni mam telefon, ani o baterie. No i oczywiście pełen szpan jak mówię, że mam wbudowany telefon w samochodzie. Nawet w Audi trzeba za to dodatkowo, i to słono, zaplacić;)