W tym roku po raz kolejny założyłem w listopadzie zimowe opony i chyba po miesiącu usłyszałem niepokojące dudnienie. Wydaje mi się, że chyba narasta. Czy to tylko sprawka leciwych zimowych opon, czy też może coś dzieje się złego w innych częściach samochodu? Dojeździć do wiosny, czy wymieniać? A może do serwisu?
Dla cierpliwych koleżanek i kolegów nieco szczegółów i moich „badań diagnostycznych”:
1. Opony zimowe firmy DAYTON DW50 WINTER, 195/65 R15 9IT, (1703) (J6X), – tak więc wyprodukowane pod koniec kwietnia 2003 r, więc jakby nie było prawie 7 lat mają, ale wysokość bieżnika 4 mm.
2. Wyważałem je od listopada 3 razy i nie było większych odchyłek, kierownica nie ma jakiś drgań.
3. Jak auto było na podnośniku to kręciłem wszystkimi kołami i nie słyszałem hałasów z łożysk. Wulkanizator stwierdził, że nie ma luzów na łożyskach
4. Hałasy nie zwiększają się podczas zwiększania obrotów silnika na postoju.
5. Dudnienie zaczyna się już praktycznie od 40 km na godzinę i im szybciej jadę jest głośniejsze. Jechałem jednak parę tygodni temu 140 km/h i nic się nie działo, jednak chyba hałas narasta.
6. Przedwczoraj zmieniałem zapasowe koło kolejno z przednimi kołami, ale specjalnej różnicy w hałasie nie usłyszałem. Trudno też mi zlokalizować źródło hałasu. Sprawę (koła czy coś innego) jednoznacznie wyjaśniłaby zmiana kół na letnie, ale te mam ładnie umyte i mi szkoda roboty
,a poza tym śnieg znów może się pojawić.
7. A jeśli to nie opony zimowe, to co może być? Coś od sprzęgła w kierunku opon, ale co? 2 lata temu miałem wymieniane sprzęgło i tarcze hamulcowe przez wybitnych fachowców.
Liczę na doświadczenie i wiedzę koleżanek i kolegów. Może uda Wam się „zdalna” diagnoza?
Powtarzam więc pytanie: dojeździć do wiosny, wymieniać teraz opony czy autko do serwisu?
Z góry dziękuję za wysiłek weekendowy:).