Na razie nie wiem, najpierw fajnie byłoby odzyskać kasę, a to może potrwać, pewnie lekko kilka tygodni. Chwilowo mam czym jeździć, więc nie ma aż takiego stresu, nawet jeśli fun-car niekoniecznie ma tę samą funkcjonalność co rodzinny minivan ;-)
Co do auta to na razie się nie zastanawiam. Funkcjonalnie S-Max był akurat taki jak trzeba. Ale aż tylu znajomych sprzedających prawie nowe auta to nie mam ;-). W zależności jak się spisze ubezpieczalnia, jedną z opcji może być zakup nowego, to chyba ostatnia szansa, bo już głośno mówi się o zamknięciu modelu. Z drugiej strony.... S-Maxa już miałem...