Ja niestety jestem już "po" a zarazem w trakcie napraw. Wymienione 2 wtryski, sporo ubyło w portfela niestety, ale co dziwne, auto raz pali a raz nie, tzn. jak odbierałam u mechanika to paliło idealnie, dojechałam do domu, zgasiłam i po 10 minutach już nie chciał odpalić, po dłuższej maltretacji silnika udało się odpalić. Ponowna wizyta w warsztacie, coś pokombinowali i znów zaczęło palić, spuścili zawartość baku i zalałam się świeżym paliwkiem, kazali mi zrobić 100 km na obrotach powyżej 2 tys. tak też zrobiłam. Auto po zrobionej trasie paliło bez problemu, wróciłam do domu, rano auto znów nie odpaliło, zadzwoniłam po mechaników, przyjechali odpalili auto na samostart, zabrali do warsztatu, po jakimś czasie przyprowadzili mi je spowrotem, kazali nie wyłączać silnika przez min 2-3 godz. A że było już późno, zostawiłam odpalone autko i poszłam spać, jak się obudziłam auto chodziło już ok. 5 godzin, wyłączyłam silnik. Stało 4,5 godziny, ostygło, rano odpaliło bez zająknięcia, zrobiłam 50 km, po drodze kilka razy wyłączałam je i włączałam bez problemu. Napisałam podziękowania dla mechaników, że już jest ok, wróciłam do domu i ...
po niecałych 2 godz. auto znów nie odpaliło (pomimo tego że silnik nie zdążył wystygnąć).
Mam wrażenie że auto jest dalej w takim samym stanie jak przedtem tylko jakimś cudem zrobili coś co czasem sprawia że auto pali. Nie wiem czy jak bym wcześniej użyła samostartu to czy nie byłoby takiego samego efektu jak teraz.
Jestem załamana, auto zarabiało na siebie, jego postój sporo mnie kosztuje, najlepsze jest to, że kompletnie nie wiem co robić?
Czy ktoś mógłby mi poradzić co zrobić?
Czy powinnam oddać auto spowrotem do tych mechaników czy też zażądać zwrotu kasy i doprowadzenia auta do takiego stanu w jakim był w momencie wstawiania do warsztatu i wstawić auto gdzie indziej?
Wcześniej nie miałam jakichkolwiek problemów z paleniem, nawet przy tegorocznych mrozach paliła na dotyk za 1 razem.