Witam
Ja też mam od paru dni podobny objaw.
Pozwólcie że opiszę jak było i jest
Otóż auto 2.2 HDI 2005r kombi automat przebieg 96 tys.
użytkuję go od 2,5 roku i działa pięknie
wymieniam olejm filtry i łączniki stabilizatora raz (wiadomo jak wyglądają drogi).
Tydzień temu wieczorem wystartowałem z parkingu przejechałem może z kilometr i nagle stojąc na światłach widzę z wydechu chmurę jasnego dymu :O . zgasiłem silnik, przestało dymić, odpaliłem na nowo i już nie dymiło. Dalej było ok tylko jak dojechałem to wentylator chodził. Po chwili przestał. Rano następnego dnia rano: po ok minucie od odpalenia i ruszeniu z miejsca chmura dymu! przejechałem może z 500 m i przestało. Akurat musiałem jechać w trasę więc sprawdziłem olej i pojechałem. po około 200km podniosła się gwałtownie temperatura wody. zatrzymałem się i patrzę... silnik w sumie jakiś super gorący nie byl ino w zbiorniczku wyrównawczym gotowała się woda. pomyślałem że może płyn już jest stary jak smok więc poczekałem aż ostygnie i pomału pojechałem dalej. Ze dwa razy jeszcze auto studziłem, a po dotarciu na miejsce jakoś w zbiorniczku nie było już płynu. Zdziwienie było wielkie jak z trójnika pod chłodnicą spuściłem 1,8 l płynu!!!! szok!!!! a nie widać przecieku!!! nic mokrego nie widać. Przyznam się że wcześniej nie sprawdzałem poziomu płynu ( bo się nie grzał) a czujnik jest jakoś fabrycznie odłączony. zalałem go świeżym płynem (7l) i udałem się spowrotem w stronę domu. Bez żadnego dymienia dojechałem 365km, bez utraty mocy, jadąc "pełną parą" żadnego przegrzewania. zauważyłem że ubyła może szklanka płynu. Olej nie wzrósł, żadnej emulsji na korkach. Następnego dnia wszystko bez zarzutu. Płynu ubywa minimalnie ale ubywa i nic pod autem nie widać żeby ciekło i na zimnym i na gorącym silniku. Wczoraj rano znowu kłęby dymu...... przez ok. 1 km a potem spokój. Wieczorem przyjechał na chwilę kumpel z Lexią i sprawdzał na szybko czujniki i wszystko niby ok. Wlazł w zakładkę regeneracja FAP i po 2 min rozgrzewania wszedł na 4000 obrotów i wtedy dwa bloki mieszkalne zginęły we mgle....... jak T52 na poligonie..... wyłączyłem auto i padła diagnoza że to turbina ?!
Koledyz pojechali a ja zacząłem się zastanawiać czy aby napewno. Dziś rano odpaliłem i pomalutku (do 1600 obr) pokulałem się nie dymiąc do znajomego warsztatu. Tam za pomocą magicznych fiolek na korku zbiorniczka wyrównawczego wykluczyłem spaliny z układu chłodzenia więc wygląda na to że uszczelka i głowica żyje. Mechanik stwierdził też że wg niego Turbo też żyje bo na 3000 obr. nie słychać hałasu ani nie zaczyna dymić.....
sugerował że może olej jakoś idzie przez gumki zaworowe czy przez popychacze czy jakoś tak, a ubytku wody szukać przy pompie gdzie płyn odparowuje ?! już nie wiem czego szukać i gdzie ....... może ktoś też coś zasugeruje mądrego? jechać sprawdzać wtryski?