Kopałem po belkowych tematach, ale nie natknalem sie na moj objaw.
Otoz u mnie belka sama w sobie wydaje sie byc sprawna. Auto ma 124 000 km, to HTB, kupiony przy 90 000 km, przez 80 proc. czasu jezdze nim sam, bez obciazenia. Samochod prowadzi sie bez zarzutu, idzie jak po szynach, nie buja, opony scieraja sie rowno, kola stoja prosto, wysokosc prawidlowa, nie ma zadnych skrzypien przy bujaniu.
Jest natomiast jeden dzwiek, z deka niepokojacy. Jest to takie metaliczne stuko-szczęknięcie, ktore pojawia sie najczesciej przy prostowaniu zakretow 90 stopni. Przyklad, skrecam w prawo, przechodze szczyt zakretu, odkrecam, BDENG! Dzwiek jest pojedynczy i wystepuje tez przy zjezdzaniu z kraweznikow, ale UWAGA! Tylko pod katem. Niesie go raczej z prawego tyłu.
Bylem z tym juz w AGENIE w Tychach. Tam mechanicy obejrzeli caly spod, sprawdzili luzy i uznali, ze nie widza zewnetrznych oznak zmeczenia belki. Podejrzenie padlo na drazek stabilizatora - moze byc pekniety. Rozebrali co trzeba, sprawdzili drazek - caly. Skrecili wszystko z powrotem i temat ustał na 2 miesiace. I teraz znowu sie pojawilo.
Pytanie brzmi - czy to moze byc cos innego niz uszkodzenie belki? Jakas [color=ff0000]****[/color]a? Chcialbym to naprawic, ale wolalbym wiedziec, czy gnac do Antałexu czy to besęsu bo tak naprawde belki nie ma co ruszac.
Any ideas?