Cześć,
Sytuacja nagła bez wcześniejszych objawów. Przy normalnym przyspieszaniu zaświeciły się nagle kontrolki ładowania akumulatora, zniknęło wspomaganie, silnik nagle dostał wibracji, po chwili spod maski pojawił się dym i swąd palonej gumy. Zamochód i silnik stop. Po otwarciu pod maską po lewej stronie pełno resztek zwulkanizowanej przyklejonej do wszystkich możliwych rzeczy kawałków gumy. Pasek wielorowkowy nosi ślady przypieczenie i do połowy od strony rowków stopienia. Jest w jednym kawałku.
Po przecięciu i zdjęciu paska wszystkie rolki od pompy wspomagania, alternatora, kompresora klimatyzacji i napinacza pracują płynnie i bez luzów z wyjątkiem koła pasowego na wale, które bije na boki i wytwarza przy przekręćaniu (kręci się swobodnie) metaliczne dźwięki jakby ocierania sie metalu o metal. Koło pasowe, pasek i napinacz wymieniane były 3 lata i ok. 40 000 km temu. Zakładam, że szlag trafił własnie ten element.
Niestety nie można odpalić silnika. Kręci normalnie z oporem (więc jakby była kompresja ale nie pali). Po zdjęciu osłony paska rozrządu na pierwszy rzut oka wszystko wygląda ok. Syfu w środku brak, ząbki paska są wszystki i siedzą mocno w kołach. Czy jest możliwe, że elektronika zgłupiała i zablokowała np. pompę? Bo też pojawiła się taka akcja, że przestały działać szyby elektryczne i centralny zamejk, jednak po odłaczenoiu akumulatroa na kilkanaście minut, te funkcje wróciły. Nadal jednak nie można go odpalić...
Jakieś pomysły?