Chciałbym podzielić się doświadczeniem zdobytym 2 dni temu. Otóż jadąc sobie jak zwykle spokojnie jak na wojnie nagle silnik zgasł i nie dał się już uruchomić. Po krótkiej diagnostyce na drodze okazało się, że paliwo dochodzi do pompy wtryskowej ale z niej już do wtryskiwaczy nie dochodzi. Teściu zaczął kombinować i postanowił wykręcić elektrozawór aby sprawdzić czy paliwo stamtąd poleci. po wykręceniu i zakręceniu rozrusznikiem okazało się, że poleciało. Mając zawór na wierzchu, szybka diagnostyka typu obudowa do masy, prowizoryczny kabel do plusa i okazuje się zawór nie działa.
Jako, że w sobotę po południu zdobycie zaworu było raczej niemożliwie, trzeba było coś wykombinować. A więc trzeba urwać, wyłamać, wyciągnąć (w zależności od konstrukcji elektrozaworu) ruchomy tłoczek zamykający dopływ paliwa i zamontować zawór na swoje miejsce, po czym spokojnie można uruchomić auto
. Wadą tego rozwiązania jest niemożliwość zgaszenia silnika po wyłączeniu zapłonu. Trzeba otworzyć maskę i cofnąć dźwignie na pompie wtryskowej z napisem STOP
. Gaszenia na biegu nie polecam, za dużo elementów po [color=ff0000]piii[/color] dostaje w takiej opcji.
Silnik 1.9 TD, pompa Lucasa ale przy Boshu zapewne jest podobnie. Piszę o tym, bo usterka banalna choć jej skutki już nie tak banalne
, a można usunąć usterkę na drodze.
Jako ciekawostkę podam fakt, ze takowy elektrozawór wyprodukowany przez Citroena kosztuje 500 PLN, biorąc jednak pod uwagę stopień złożoności elementu, Citroen trochę przesadza, bo zamiennik można kupić za 50 PLN. Prawda, że różnica niewielka?
. Swojego czasu potrzebowałem przekaźnika do wentylatorów chłodnicy cena u citroena ponad 100 PLN, cena zamiennika 12 PLN. Wychodzi na to, że Citroen lubi ponad 10 krotna przebitkę na byle pierdołach.