Spotkała mnie nie miła niespodzianka ...
W czwartek wróciłem z urlopu (Tunezja) (8dni) i po powrocie do Polski samochód miał zupełnie padnięty akumulator.
Akumulator nie miał siły na otworzenie drzwi. Lekko się świeciły wskaźniki , ale miał za mało siły na przekręcenie rozrusznika ...
Na parkingu wspomożono mnie zasilaniem i po chwili odjechałem.
Ale no właśnie ...
Akumulator powinien być naładowany na max , bo aby dotrzeć na ten parking przejechałem ponad 200km ...
Akumulator niemalże nowy. Kupiłem go w zimie.
Jakiś tam Quand 62Ah 660A , bezobsługowy z "magicznym oczkiem" w jakieś tam nowej technologii ...
Pamiętam że kiedyś patrzyłem i przy włączonym silniku napięcie na akumulatorze to 14,36V , więc akumulator jest poprawnie ładowany ...
Obstawiam że coś mi za dużo żre prądu ...
Wczoraj podłączyłem miernik i zmierzyłem napięcie po zamknięciu samochodu (ale bez uzbrojonego alarmu)
I wyszło mi 0,66A (czyli jakieś 8,5W) zaraz po zamknięciu drzwi centralnym , ale po jakieś krótkim czasie włącza się oszczędzanie energii i spada pobór prądu do około 0,27A czyli około 3,5W ...
Jaki powinien być pobór prądu w Pikusiu ?
Nie wiem czy to wina badziewnego akumulatora czy może pobór pradu jest tak duży że szybko rozładowuje mi auto
Tak czy owak zapewne czeka mnie wizyta u elektryka , ale chciałbym wiedzieć ile max prądu w stanie "nieużywania" samochodu zużywa Pikuś ...
Dzieki