Tu się podobno można chwalić :-)
1.4i... do miasta super, na trasie oszczędny jak się nie przekracza 110km/h.
Pod maską "nowe" serce przeszczepione z Peugeota 306 :-)
Pierwsze własne auto w życiu. Kosztowała mnie już wiele pieniędzy i nerwów, ale jeżdżę... po prostu lubię to autko. Mógłbym sprzedać i kupić coś innego, ale nie chcę. Doprowadzona do stanu dobrego, nic w najbliższym czasie nie trzeba z nią robić, więc po co sprzedawać :-)
Chwalę się... bo mam czym i kocham to aucisko :-)
Filmik
Opis i zdjęciaEDIT:
Zakupiona w listopadzie 2007 za (utargowaną o parę stów) cenę 8900zł. Rocznik 1999, silnik 1.4i 75KM, 4 poduszki powietrzne, ABS, wspomaganie kierownicy, centralny zamek (nie na pilota).
Co wymieniono, co się zepsuło, co się zużyło:Tuż po zakupie do wymiany poszedł rozrząd (bez pompy wody), tuleje i sworznie przednich wahaczy oraz łożysko przedniego prawego koła, które to już zaczynało powoli wyć.
W lutym 2008 w wielkich kłębach dymu pod Radiem Kraków dał o sobie znać zepsuty wtryskiwacz trzeciego cylindra. Ślicznota została zaholowana do mechanika i po tygodniu odebrana w stanie jak "szwajcarski zegarek" :-)
Długo radość ma nie trwała gdyż już po miesiącu odezwała się nie wymieniona razem z rozrządem pompa wody. Z powodu chwilowego braku funduszy przejeździłem z tą pompą 2 miesiące modląc się by nie padła do końca. Udało się i w kwietniu oddałem Xsarcię do wymiany pompy wody i chcąc dmuchać na zimne poleciłem też ponowną wymianę paska rozrządu i rolki napinacza.
Jejku jak to auto zaczęło cicho jeździć z tą nową pompą. Nie mogłem się przyzwyczaić :-) Jeździłem, jeździłem, jeździłem aż nadeszło niespodziewane. Na dwupasmowej wylotówce z Olkusza w kierunku Bolesławia i przy lewoskręcie z tej trasy właśnie na Bolesław zerwał się korbowód drugiego cylindra i podczas kolejnych kilku obrotów wału korbowego siał spustoszenie w silniku. Efektem były dwie dziury w bloku silnika (można było przez silnik na wylot patrzeć) i moje ogromne cierpienie (zwłaszcza finansowe). Przez moment przyszła mi do głowy myśl pozbycia się samochodu, ale szybko mi przeszło. Zacząłem działać.
Po 2 tygodniach znalazłem silnik między Dobczycami a Mszaną Dolną. Pojechałem po niego. Typ się zgadzał (1.4i KFX z Xsary I). Kupiłem blok z wewnętrznymi bebechami i kolektorem wydechowym za 850zł. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że silnik nie pasuje! Do dziś nie wiem czy Citroen wprowadził jakieś zmiany konstrukcyjne pod koniec produkcji Xsary I czy po prostu miała ona dwa typy silników 1.4? Nie pasowały łapy, na których silnik miał osiąść pod maską, a do tego miał w innym miejscu pompę wody. Silnik na szczęście udało się zwrócić i dostałem pieniądze z powrotem.
Ślicznotę odholowano spod domu rodziców (w Oświęcimiu) do mechanika i on zobowiązał się do znalezienia silnika. Już na drugi dzień silnik czekał na montaż (znaleźli go w Bielsku Białej). 1.4i z Peugeota 306 z przebiegiem w okolicach 130tys.km. Cena: 1600zł i gwarancja na 14 dni. Wziąłem, Pan Piotr (mechanik) dokonał przeszczepu i od tej pory Ślicznota jeździ jak burza :-)
Dwa dni temu wymieniłem podświetlenie pokręteł nawiewu w kokpicie.
I to póki co tyle. Myślę, że do końca roku będę musiał przejechać się do Antałex-u na regenerację belki. Poza tym nie planuję większych wydatków.
Audio:Pierwotnie wyposażona w fabryczne radio kasetowe i 4 głośniki dwudrożne (w drzwiach i w tylnych boczkach). Po drodze wymienione głośniki drzwiowe na basowe Boschmany oraz dołożone "cykacze" na podszybie. Obecnie radyjko Clarion 189RGMP, a w bagażniku skrzynia niskotonowa również Clariona napędzana wzmacniaczem Blaupunkt-a. Całość gra znakomicie, a "Stairway to heaven" od momentu gdy wchodzi perkusja przeżywa w moim samochodzie swoją ponowną młodość :-) (podobnie jak kilka kawałków Pink Floyd i Yes).
Wygląd:Tu niestety codziennie mój samochodzik dziobie mnie po oczach. Drobne wgniecenie nad tylnym prawym kołem, przedni zderzak w kilku miejscach daje do zrozumienia, że kiedyś był bordowy oraz nieco wgnieciony lewy próg (zapewne po zwisie na krawężniku :-/). Ja przyczyniłem się tylko pęknięcia przedniego zderzaka (nieduże pęknięcie, może z 5cm) po nadzianiu się na hak jednego Mercedesa stojącego pod kamienicą, w której mieszkam).
Może kiedyś, jak będę miał około tysiąca złotych do wydania ot tak to zafunduję Xsarci malowanie przedniego zderzaka i ogólną polerkę lakieru. Póki co nie rdzewieje więc się nie przejmuję.
Podsumowując:Wydałem na to auto od listopada połowę tego co za niego zapłaciłem. Wiele osób już dawno sugerowało mi by się Xsary pozbyć. Nie mam na jej punkcie jakiegoś ogromnego fioła, ale mimo wszystko ją lubię, uwielbiam nią jeździć i... póki co nie stać mnie na nic innego ;-P
A nawet gdyby mnie było stać to... wiecie, od jakiegoś czasu powtarzam znajomym gdy rozmawiamy o samochodach, że co do Citroenów to nie wiem tylko jednej rzeczy... nie wiem który Citroen będzie moim następnym samochodem :-)
Tom się rozpisał :-D
A teraz parę fotek... jak sobie życzono :-)