- Bo pakuję do niego wszystkie instrumenty (zestaw perkusyjny, osprzęt, 500W piec do elektroniki (wzmacniacz), komputer, ciuchy na tydzień) i mimo to jadę na koncerty jak lord, mogąc zabrać jeszcze spokojnie dwie laski
. Nie ma opcji, by poczuć w tym aucie syndrom puszki sardynek.
- Nigdy nie zamiata d u p ą po asfalcie jak przeciętny obciążony
kombiak-sprężynowiec.
- Jeżdżę nim tysiące kilometrów (mini traska to zazwyczaj 1000-3000 km na kilka dni) i ZAWSZE jazda jest dla mnie relaksem.
- W razie "W" można w nim zamieszkać - w break'u po złożeniu tylnej kanapy wskakujesz w śpiwór i jest very good..
- Z ulubionych audiowizualnych cech mojego Czarnego Księcia wymieniłbym: groźne spojrzenie (XM się nie uśmiecha, jak np. BX), wspaniałe
MODERNISTYCZNE nadwozie i piękne brzmienie widlaka.
- Było po drodze wiele aut, ale dopiero w XM-ie nastąpił ten punkt, w którym mogłem spokojnie sobie powiedzieć: "Tak, o to mi właśnie chodziło".
- Jeśli kupię jakieś inne auto, to będzie to C6. Innej opcji nie przewiduję.
Jak mi się jeszcze coś przypomni to dopiszę.