Krótka historia, która mogłaby nosić tytłu "Coś się kończy, coś się zaczyna". Kończy się okres posiadania najlepszego auta świata*, zaczyna się okres posiadania takiego, jakie się chce ;-).
Najpierw był dylemat, co z tej masy żelaztwa jeżdżącego po drogach wybrać. Ciepłe wspomnienia z jazd BX'em
(1) 1,9 122KM Pb+LPG
(2) BVA
(3), sprawiły, że dylemat przestał być dylematem i postanowiłem, że będzie to hydrowóz. Fantazja szeptała "szukaj C6'tki - jest za..sta", Rosądek krzyczał "nie stać cie!", Fantazja kusiła " to jak lokata kapitału", Rozsądek sprowadzał na ziemię "taa.. taka sama jak w Amber Gold". Koniec, końców Rozsądek wygrał i stanęło, że będzie to C5 X7. To nic, że francuscy inżynierownie nie przewidzieli cup holdera, czy też schowka na okulary, czy choćby funkcjonalnej, zamykanej półeczki pod radio. O haczykach w bagażniku czy pojemnych kieszeniach w drzwiach z przyzwoitości nie wspomnę - jak się ma świadomość tych "nowatorskich rozwiązań" to można się z nimi pogodzić.
Teraz zostało tylko doprecyzować szczegóły - rodzaj nadwozia, kolor, wiek, silnik, wyposażenie i ile mogę na niego przeznaczyć. Ot, taki koncert życzeń:).
"Ten Wymarzony" miał być taki
(4), obowiązkowo z xenonami i hydro, Exclusive, 2.2HDI lub 2.0HDI 163KM + BVA, rocznik od 2009 do 2011... jak pozwoli budżet.
Etap pierwszy z głowy - polowanie czas zacząć. Jest początek kwietnia br. więc czasu mam trochę (auto potrzebuję na wrzesień) i pierwsze niepowodzenia nie robią na mnie wrażenia - zresztą tego się spodziewałem, polowania przecież wymagają cierpliwości:).
W międzyczasie zbieram wiedzę, która ma mnie utwierdzić w słuszności wyboru i jednocześnie uchronić przed trafieniem na minę.
Mamy maj, a ja dalej nie widziałem tego "Wymarzonego", za to dowiedziałem się, że niesamowita ilość okazji jest w Wielkopolsce - tak pięknych, a zarazem atrakcyjnych cenowo aut, ciężko znaleźć w innych rejonach naszego wesołego kraju (no może poza Zwoleniem ;-) ). Sytuacja o tyle dziwna, że to region znany z gospodarności i szacunku dla pieniądza... musi być, gdzieś jest haczyk. Systematycznie zbierana wiedza, pozwala mi zgłębić ten wielkopolski fenomen... i już nie patrzę na oferty z zachodnich rubieży RP. W zasadzie to dodaję dodatkowy wymóg - On ma pochodzić z polskiego salonu i zwiększam budżet. Jednocześnie doświadczenie minionego miesiąca mówi, że "Ten Wymarzony" się oddala, więc odpuszczam kolor.. w sumie to i tak nie jest on dla mnie, bo ja przecież siedzę wewnątrz:).
Nowe widełki sprawiają, że trafia się pierwsza warta uwagi okazja - czarny Tourer Exclusive, PL salon, 1-szy właściciel, 2.0HDI 163KM, BVA, rocznik 2010 i niecałe 150kkm. Razem z nim pojawiają się rozterki: "to za wcześnie - do września jeszcze daleko; nie będę miał nim kiedy jeździć; nie mam go gdzie trzymać przez ten czas; pełna czarna skóra (lecie poparzy mi mosznę...)". Minęło kilka dni od kiedy się pojawił, przemyślałem to i owo ( choć obawa przed poparzeniem moszny w lecie nie minęła...) - postanowiłem zadzwonić i umówić się na spotkanie i obejrzenie go. To była krótka rozmowa - "już nieaktualne" usłyszałem. "Spoko, jest jeszcze ponad 3 miesiące do września" myślę sobie i szukam dalej.
W czerwcu zacząłem rozważać sprowadzenie auta na własną rękę z Niemiec czy innej Belgi, i jednocześnie znów zmodyfikowałem wymagania - silnik zawęziłem do 2.0HDI w jakiejkolwiek opcji i zacząłem patrzeć też na sedany - przecież też są ładne, nie:). Poza tym, nie pamiętam kiedy potrzebowałem więcej niż 500 l bagażnika.
Wtedy też zacząłem przeglądać oferty spoza widełek rocznikowych i budżetowych. Niestety, albo było mocno poza budżetem, albo Rozsądek mówił "oj, Stary...dołożysz do niego więcej niż się spodziewasz".
Wszystko wskazywało na to, że czerwiec zakończy się tak jak się zaczął - niczym. Jednak pewnej nocy, przeglądając pewien portal na "A" znalazłem "coś". To "coś" z Tym Wymarzonym miało miało wspólne: rocznik (2011), pochodzenie (PL salon, 1szy właściciel), wersję Exclusive i xenony. Reszta była z listy rezerwowej - sedan
(5), kolor jakiś taki.. no ciemny ten kolor
(6), jedynie 140KM i do tego manual
(7). Na pocieszenie miał navi
( i nie groziło w nim w lecie poparzenie moszny
(9), a zimą jej odmrożenie
(10) Opis ofety i majowe doświadczenie z czarnym kombi sprawiły, że mimo późnej pory poprosiłem sprzedającego o kilka dodatkowych informacji - część dostałem jeszcze przed północą, a resztę przed wypiciem porannej kawy w biurze. Szybka weryfikacja VIN w bazach internetowych, zapoznanie się z przesłaną historią przeglądów i dzwonię. Rozmowa jest rzeczowa i utwierdza mnie w tym, że trzeba pojechać go oglądnąć.
Wieczorem byliśmy już umówieni na oględziny.
Dwa dni później, razem z kolegą, który miał robić za "tego rozsądnego" i w razie czego miał sprowadzać na ziemię przyjechaliśmy na miejsce. Wizja lokalna potwierdza wcześniejsze informacje od sprzedającego i co gorsza... nie bardzo jest się do czego przyczepić.
Oczywiście, są pewne drobiazgi - tu jakaś wgniotka, tam ślad po cofaniu z przyczepką;-), gdzie indziej pęknięty plastyk - generalnie duperele.
Bierzemy się za silnik i układ hydro - silnik odpala jak Chuck Norris**, chodzi cicho i równo; auto kładzie się i wstaje bez zwłoki, skrzypień czy innych sprzeciwów; korektory szybko reagują na zmiany obciążenia. Siłowniki z tyłu suche jak pieprz, z przodu prawy lekko zapocony (ale to żadne zaskoczenie - sprzedający o tym poinformował w trakcie pierwszej rozmowy).
Czas na jazdę próbną... i cholera, to będą trudne negocjacje ceny - znów nie ma się czego czepić. Ależ to bujanie jest fajne
.
"Dobrze, że wziąłem kasę na zadatek i mam przygotowane kwity" pomyślałem i zaproponowałem sprzedającemu przejście do drugiego etapu - negocjacje.
Tak jak się spodziewałem - łatwo nie było, ale znaleźliśmy nić porozumienia (choć patrząc na kwotę, to raczej grubą linę:) ).
Pozostało tylko sprawdzić auto na stacji diagnostycznej, podpiąć pod komputer i sfinalizwać transakcję. To wydażyło się kilka dni póżniej i początkiem lipca stałem się posiadaczem "Prawie Tego Wymarzonego"
.
* różne wersje auta służbowego
** z półobrotu
zdjęcia C5 sedan, są autorstwa poprzedniego właściciela i wykorzystane są za jego zgodą