Piotr Woźniak starannie wyklepał(a):
Szukałem w archiwum Twoich postów- nic nie znalazłem- musiało być to pisane przed awarią bazy... Jeśli mógłbyś to proszę napisz na czym to polega, i jakie ma skutki dla silnika.
Skutki - pozytywne, może wręcz uratować mu życie. Znam taki przypadek jak znajomemu w 205tce silnik sie "przekręcił" właśnie z powodu odmy - zaczął zasysać takie ilości oleju z miski że sie nim napędzał jak paliwem, wchodził na coraz to wyższe obroty, zgaszenie zapłonu nic nie dawało, pa paru sekundach i moze 10tys rpm szlag go trafił.
Idzie wąż z odmy do dolotu - na dolocie zaślepiasz otwór, wąż zamiast do dolotu, przedłużasz i puszczasz najpierw jak nawyżej pod maske a potem w dół do małej buteleczki. Sens jest taki, żeby opary i olej idące tym wężem miały dość czasu żeby sie oddzielić od siebie (olej spływa wtedy spowrotem do odmy, opary wychodzą wężem na zewnątrz), a ta buteleczka to tylko na wszelki wypadek, jakby jednak troche oleju przeszło.
No to tak: podjechaliśmy z ojcem, podpięliśmy go kablami do Xantii, "dla zasady" podpompowałem go trochę gruszką- po chwili kręcenia (z 15s.) za drugim grzaniem świec zapalił.
Powietrze jak byk.
Krzysiu- mam jeszcze jedno pytanko do Ciebie- co sądzisz o stosowaniu samostartu do niego, działa to w ogóle? A jeśli tak czy nie zaszkodziłoby mu to jeszcze bardziej?
Samostart, to tak jakbyś o 6tej rano, na spiąco, dostał solą w du..e i sierżant US-Marines zaczął po Tobie wrzeszczeć - wytrzymasz to raz-dwa, po trzecim razie masz juz nerwice, po dziesiatym razie szlag Cie trafia. Podobnie jest z samostartem w silniku - na zimny silnik, bez smarowania na panewkach, dajesz bombe zeby sie wkrecił na obroty. To jest dobre do trupów przy których już nie ma innego wyjścia.
W przypadku soli i sierżanta - jak jesteś mocny, to poprostu dasz mundurowemu w pape. W przypadku silnika, jak on jest mocny, to oberwiesz tłokiem w klejnoty. Przemoc to nie jest dobry sposób, prawie na nic....
PZDR!