Ok, przerwa wakacyjna zakończona więc wracam do tematu z kilkoma nowymi spostrzeżeniami:)
Podczas paru tyś. km po Europie zauważyłem, że przy nagłym przyspieszaniu nie występuje już męczący mnie wcześniej błąd z przeładowaniem ciśnienia w dolocie , co skutkowało trybem awaryjnym. To efekt czyszczenia dolotu, pisałem o tym wcześniej.
Niestety jadąc z większą prędkością w momencie w którym chcę gwałtownie przyspieszyć i następuje zrzucenie biegu i wzrost odbrotów parokrotnie zauważyłem za sobą czarny dym!
O tyle dziwne , że mam FAP!?! Zakładam , że to efekt nieprawidłowego spalania - za mało powietrza/do ilości paliwa? Moment wystąpienia to chęć nagłego przyspieszenia po dłuższej spokojnej jeździe ze stałą prędkością. Jest to jednorazowa chmurka, nie ma ciągłego dymienia. Macie jakieś pomysły?
I przy okazji, z innej beczki, da się zrzucić pasek osprzętu od góry i potem ponownie go założyć w ten sam sposób? Nie mam chwilowo warunków , żeby rozbierać nadkole