Rozerwało pewnie przewód zasilający tylne zawieszenie. O jeździe oczywiście możesz zapomnieć, bo wypompujesz cały LHM i stracisz nie dość, że wspomaganie i zawieszenie, to co najgorsze
hamulce. a chyba nie muszę objaśniać czym to się może skończyć.
No niestety, ale do starych cytrynek z hydro trzeba mieć cierpliwość, to nie są zwykłe auta "wsiadam i jadę" szczególnie zaraz po kupnie, ten czas już dawno minął. Tym bardziej jeśli np kupisz niezbyt zadbany egzemplarz. Trzeba być chorobliwie w nich zakochanym i jednocześnie posiadać bardzo dużo cierpliwości, żeby się nie wkur...zyć i nie sprzedać z dnia na dzień
Ale z własnego doświadczenia wiem, że jak się trochę posiedzi i popracuje nad danym egzemplarzem, to na pewno się odwdzięczy. Ja przy swoich XMach robię wszystko sam. Jeżdżę na co dzień XMami do pracy i wszędzie, gdzie mi się zachce. Nowszego auta nie posiadam, bo nie chcę. Ostatnio moim dieslem bez specjalnych przygotowań wybrałem się w drogę po V6 - typowe tylko sprawdzenie poziomu płynów i zapakowanie skrzynki narzędzi - trasa ponad 600km łyknięta bez żadnego problemu.
Dodam jeszcze, że XMy i tak miały znacznie lepsze stalowe przewody hydrauliczne niż np taki BX (przynajmniej MK1). Pamiętam jak ojciec kupił BXa, auto miało wtedy 11 lat i przewody leciały jeden za drugim. To były czasy kiedy jeszcze nie było miedzianych zamienników, tylko oryginały (np jeden przewód z przodu na tył 140zł...). W XMie ten problem zaczyna się znacznie później, gdzieś koło 20 lat istnienia auta i to też dużo zależy gdzie i jak był eksploatowany. Przeważnie pierwsze padają przewody na tylnej belce, tam gdzieś się ta skubana wilgoć kumuluje no i tam przewody najszybciej gniją.