Bardzo bym chciał, żeby kierowcy w moim mieście jeździli tak jak to Mariusz proponuje. Zauważcie, że nikt nie mówi o starcie z piskiem opon tylko raczej o skutecznym rozpędzeniu samochodu a kulanie się rozpędem zamiast hamowania przed czerwonym światłem jak i tak nikt nigdzie szybciej nie pojedzie chyba też nie jest niczym złym? Powiedziane jest: w miarę możliwości, co oznacza, że np. nie robimy tak jak na naszym lewoskręcie na który zaraz wjedziemy z pasa do jazdy na wprost świeci się czerwone a kierowca za nami może chce jechać prosto na aktywnym zielonym.
Sposób jak najbardziej działa - myślałem, że moje auto to żłop ale zrobiłem niedawno doświadczenie na trasie mieszanej, którą przejechałem sprawnie, nigdzie nie jechałem poniżej ograniczenia, rozpędzałem się za miejscowością szybciej niż jadący za mną (ale na ostatnim biegu, gazu akurat u mnie tylko tyle by nie szedł kickdown) - nikogo nie blokowałem, do trzymania prędkości używałem tempomatu, wyprzedzałem dając tyle ile trzeba - w tym kilka razy nawet z kick'iem (bezpieczeństwo górą) i wynik po prostu mnie zabił, więc jak kto lubi sobie poćwiczyć oszczędzanie to dlaczego nie. Tym bardziej, że różnica między jechaniem eko a nie-eko może znacznie przekraczać ten jeden litr.