Wystarczy że odpalą napinacze pasów (poduszki nie muszą wystrzelić), a będzie błąd.
Światła, klakson, AIR-BAG... stopniujesz ilość problemów jak w brazylijskiej telenoweli...
Akurat te trzy mogą mieć związek z uszkodzeniem przełącznika zespolonego. Cholera wie,
co jeszcze może on mieszać w instalacji. Ja tego zwarcia/zwarć jestem na 95% pewien.
Znam te auta dosyć dobrze. Ale bez oględzin pacjenta wiele nie pomogę.
Poprzedni właściciele traktowali to auto jak traktor. Jedzie? Jedzie. To po co naprawiać. Szkoda kasy.
Teraz to się mści, masz kumulację, i sporo zabawy. Jak się moja krowa obraziła, to mechanicy (kilku)
chcieli wymieniać po kilka rzeczy. Każdy co innego. I żaden nie trafił. A trafił mój dobry kumpel,
nie widząc auta, a mając tylko MMS-y z zrzutami błędów. Mechanik/elektryk musi wiedzieć co szukać.
I to go różni od wymieniacza, dla którego jedynym wyznacznikiem diagnozy są zapisane błędy.
Citroen od lat był specyficzny, mechanik jak go nie znał, to narobił więcej szkód niż dobrego.
I nie, nikt nie miał/nie będzie mieć identycznego przypadku. Cytryny są niepowtarzalne.
Każda wkurza właściciela na swój specyficzny sposób.
I dzięki wysoce zaawansowanej elektronice po C5 podziękowałem współczesnej motoryzacji.
Porównując ją do Xantii, których miałem kilka, rozczarowała mnie bardzo.
Świadomie wybieram samochody 20+. Kupuję je zazwyczaj z usterkami, z którymi wymieniacze
też nie mogą sobie poradzić... Nie mam problemów, jeżdżę, nie denerwuję się, mam w środku prawdziwy
plastik, a nie jakieś klejące się eko-fekalia. I co najważniejsze, wszystko DZIAŁA.
Płacę niby spory roczny podatek ekologiczny, ale tyle to bym kwartalnie na części i mechanika wydawał.