No i zafundowałem sobie jazdę bez trzymanki.
W sobotę byłem na wymianie sfer. Opuściłem autko na dolny serwis, następnie zapięli się z kompem, spuścili całkowicie ciśnienie (lexią), gruchy odkręcili bez żadnych przeszkód (żebym wiedział, że tak łatwo, to może bym się podjął sam), założyli nowe. Podnieśliśmy autko na górny serwis, potem do jazdy, pohuśtali (dla jednego mechaniora jest za miękki, a drugi twierdzi, że po to jest hydrowóz, żeby tak właśnie bujał). Przyjechałem do domu (tak z 5-6km chyba drogi) i postawiłem przed placem (za 30 min miałem podjechać xsarą na regulację ręcznego). Po południu przestawiłem go tylko na plac i tak stał do wieczora.
Pierwsze wrażenia miałem, że chyba przesada z tym bujaniem, ale już po chwili stwierdziłem, że jest bajka jeżeli chodzi o "ponton", nierówności wybiera bardziej miękko i (!) ciszej, chociaż dalej dziwnie jedzie przez progi. Pierwszy dość twardo przyjął jak na takie bujanie, a drugi (z 200m dalej) już mniej więcej tak, jak tego oczekiwałem. Nie wiem, od czego to zależy. :| W każdym razie jeżeli chodzi o samą zmianę komfortu, to jestem prawie całkowicie usatysfakcjonowany. Prawie, bo jeszcze nie wiem, co z tymi różnymi zachowaniami przy przejeżdżaniu przez progi zwalniające. Ale sfery obecnie polecam, chętnie przejadę się w dłuższą drogę (jeszcze nie miałem okazji poza miasto).
Teraz do rzeczy. Nie wspomniałem o tym, że po wyjechaniu z placu od mechanika stwierdziłem drganie kierownicy przy kręceniu - na 99% zapowietrzenie. Jak dojechałem do domku, to cały czas (choć może nieco mniej) kierownica drgała przy skręcaniu. Wieczorem odwoziłem gości... i się zaczęło. Chciałem odpowietrzyć wspomaganie, po pokręciłem prawo/lewo z 5-7 razy, potem opuściłem zawieszenie na dolny serwis, chciałem podnieść na górę. Zonk. Pompa zaczęła "wyrczeć" dość niskim tonem i jakby ledwo dawała radę, a autko w górę nie idzie. Panika, że się pompa zaciera, więc przyciskami na dolny serwis - wyłączyła się. Jeszcze jedna próba - to samo, kolejna - to samo. Zadzwoniłem skonsultować problem, zapytałem o jakieś rady i na tę chwilę jedyna opcja to dać jej chwilę popracować, bo to pewnie wynik zapowietrzenia. I faktycznie, po dosłownie 20-30 sekundach tył zaczął się leniwie podnosić, potem przód. Pompa w międzyczasie się wyłączyła na parę chwil, po czym znowu ciągnęła aż w końcu i przód wyrównało. Próbowałem i kręcić jeszcze kierownicą (wspomaganie już się chyba całkowicie odpowietrzyło - nie czuję tych drgań na kierownicy), podnosiłem/opuszczałem góra/dół ze dwa razy - cały czas to samo. Z dołu potrzebuje tak z półtorej minuty żeby wyrównać do jazdy. Pompa cały czas wyrczy, jakby dogorywała.
Byłem dzisiaj rano u niego, żeby to zobaczyli. Twierdzą, że dźwięk pompy jest wynikiem zapowietrzenia układu. W zbiorniku LDS po opuszczeniu płyn jest spieniony. Przyświecaliśmy latarką i widać w płynie dosłownie gęstwinę drobniutkich bąbelków, które leniwie wypływają na powierzchnię. Ilość płynu jest prawidłowa (w dolnym serwisie zakrywa dno sitka). Podejrzewają rozszczelnioną którąś z przednich sfer (ocena poprzez bujanie, że robi się "piłeczka" i że tył inaczej się buja), że prawdopodobnie to z niej gaz przedostaje się do płynu/układu. Stanęło na tym, żebym spróbował dzisiaj na noc opuścić go na dół i spuścić ciśnienie z układu (większość płynu w zbiorniczku), żeby mogło się "odgazować" i rano spróbować podnieść, zobaczyć, jak mu pójdzie. A jak nie pomoże, to co - nowa sfera uwalona? Tylko skąd wiedzieć, która jeżeli tak??
Nie wiem jeszcze, co z tym począć poza powyższym. Jakieś podpowiedzi? :|