Witam. Na wstępie zaznaczę, że wkrótce osiwieję z powodu mojego samochodu i niekompetencji mechaników wykonujących przy nim najbardziej podstawowe czynności.
Po wymianie rozrządu mechanik stwierdził, że zębatka na wale się wyrobiła i miała zbyt duży luz względem klina na wale. W związku z tym nie mógł poprawnie zmontować rozrządu więc zakupił zębatkę idealnie dopasowana, rozrząd założył, wziął pieniądze i do widzenia.
Moja Cytryna ma 350000 km przebiegu i nigdy nie puściła nawet dymka a po wymianie rozrządu kopci jak Ursus 360 przy ruszaniu i mocniejszym wdepniecu na gaz (porównanie do ciągnika nie jest przypadkowe ponieważ dymi w tych samych momentach).
Po reklamacji było jeszcze gorzej, bo mechanik ponownie zmontował rozrząd i odjechałem raptem 20km ponieważ nagle auto straciło moc i wypuściło z rury dosłownie zasłonę dymna która utrzymywała się w powietrzu kilkanaście minut.
Kolejnym krokiem było holowanie auta do mechanika i po tygodniu jego bezskutecznych zmagań po prostu zadzwoniłem do ASO w celu zdiagnozowania usterki. Poradzili by sprawdzić dźwigienki zaworowe, co okazało się prawdą - jedna pękła.
Po wymianie kompletu dźwigienek auto nadal dymi pod obciążeniem, ale mechanik nie poczuwa się do winy i twierdzi, że wyczerpał na tym samochodzie całą swoją wiedzę i umiejętności.
Dodam, że EGR funkcjonuje super - po próbie jego zaślepienia auto kopci jak lokomotywa na zimnym rozruchu nawet na wolnych obrotach.
Czy jest możliwe, że te wszystkie problemy wynikły z niwelacji tego 1mm luzu na zębatce wału?