Dodam mały upgrade do tematu.
Pisałem wcześniej że auto naprawione, problem z kablami itd. Konkretnie chodziło o kabel ten co prowadzi do cewki zapłonowej. 6 żył.
W międzyczasie zdążyłem przejechać prawie 2 tys. km. Aż pewnego pięknego wczesnego wieczora, w ubiegły czwartek, szarpnął dwa razy i zgasł na trasie. Co ciekawe, dzień wcześniej byłem autem w lesie, jazda ponad kilometr wyboistą drogą gruntową. Otworzyłem maskę, poruszałem wtyczką na cewce zapłonowej, auto odpaliło. Pojechałem do elektryka, podłączył kompa, jedyne błędy to wypadanie zapłonu, nic innego nie ma zapamiętane.
Po tym wszystkim auto jeździło spoko, do dzisiaj. Taka sama historia, też zgasł na trasie, pogmeranie tą samą wtyczką naprawiło problem. I też dzień wcześniej jazda wyboistą drogą gruntową.
Jestem prawie pewien że problem stwarza ta nieszczęsna wtyka w cewkę, coś tam nie całkiem dobrze kontaktuje.
Co robić, pryskać jakimś kontaktem? Da się to rozebrać? Coś zrobić? Może szukać gdzieś tej wtyki na wymianę? Czy to się da kupić nowe? Pewnie nie za bardzo. Pytanie czy to jest brak styku między wtyczką a cewką czy też może między wtyczką a kablami do niej prowadzącymi. Możliwości jest sporo, może zwyczajnie coś zaśniedziało i nie styka, albo styki we wtyczce po prostu jakoś się wyrobiły i są luźne.
Dwa lata temu wymieniałem cewkę, bo zdechła i przy okazji świece. Może jakiś zamiennik ma po prostu za delikatne styki i nie zawsze dobrze kontaktują, zwłaszcza po znacznych podskokach auta. Chociaż z tą jazdą po polnej drodze może być przypadek, bo czemu dopiero następnego dnia po przejechaniu prawie 200 km objawia się problem. Ale z drugiej strony, jak coś występuje tak samo dwa razy, to ja w przypadki nie za bardzo wierzę.
To tyle nowego w tym temacie. Ktoś spotkał się z podobnym problemem? Jakiś pomysły, ktoś rozbierał tą wtyczkę, wymieniał?