Witam!
W sobotę zmieniałem popychacze na INA - silnik ma 269kkm (brak przesłanek że był cofany) górna część głowicy sklejona na hermetyk, szklanki miały skośny kanalik - czyli takie jak były fabryczne. Zostawiłem na noc aby się ułożyły. W niedzielę odpalam - odpalił od strzała, czekam aż odkurzacz się wyłączy i sukces cicho i równo brak smrodu. Zostawiłem na noc, rano odpalam jest bajka co więcej to nie to samo auto:
- wyraźnie większy moment obrotowy - ciągnie z dołu jak nigdy, normalnie aż prosi o wciśnięcie mocniej, wcześniej mulił myślałem że ciężka buda,
- ruszanie po dojeździe do skrzyżowania z dwójki nie robi problemu, wcześniej się dławił,
- po zdjęciu nogi z pedału gazu nie ma szarpnięcia, pięknie płynnie schodzi z obrotów
- spalanie - ta sama trasa co dzień - zawsze średnią miałem 10,9 dziś pokazało się 10,5 a jechałem ostrzej - ale jest odwilż więc może przesadzam.
Kazałem, żonie się przejechać żeby nie było że placebo - potwierdziła w/w.
Trzęsawka na zimnym to tylko efekt najbardziej odczuwalny. O pozostałych dolegliwościach myślałem, że stary, że ciężki że ten typ tak ma a tu niespodzianka.
Poprzednik zmienił świece, wtryski, cewkę zapłonową, wyczyścił przepustnicę ( a może nawet zmienił) - nic nie pomogło.
Zostawienie zimnego na biegu jałowym to sypał błędami - błąd czujnika położenia wałka, wypadanie zapłonów losowe, błąd katalizatora, prędkość obrotowa silnika błąd.
PS. Silnik RFN po modyfikacji z pływającym kółkiem zębatym na wale - ponad godzinę szukaliśmy drugiego klina zamiast sprawdzić w serwisówce że blokowane na ścisk.