Lakiernik dał ciała trochę, widać lekkie zacieki na obrzeżach, ale w sumie to wisi mi to bo to zamienniki i nikt się nie przygląda z bliska, ważne, że są w kolorze jak należy i nie wali już po oczach szary plastik. Do tego zapłaciłem 50% ceny w porównaniu do znajomego lakiernika a teraz walczę z każdą złotówką...
Co do zdjęcia obudowy to polecam zaopatrzyć się przy okazji w klej KROPELKA lub inny cyjanopan i klej POXIPOL. Zatrzaski są mocno łamliwe.
Składasz lusterko, z miejsca najbliżej szyby wystaje jeden bolec, który wciskasz śrubokrętem, powinien lekko wyskoczyć ten fragment obudowy. A reszta to już siła twych rąk (wyrywasz dosłownie, szarpiąc od strony tego bolca) bo zaczepy są tak zbudowane, że niczym ich nie podważysz, możesz się modlić tylko by nie popękały. W tanich zamiennikach pękają, w droższym (prawe lusterko elektyczne) mi nie pękły, oryginały nie wiem.
Po pęknięciu używasz cyjanopanu by przykleić zaczepy na swoje miejsce a po 5-10 minutach używasz poxipolu na miejscach pęknięć i rozsmarowując po zaczepie cienką warstwą co w kilkanaście minut twardnieje jak skała, dla przyszłego bezpieczeństwa. Idziesz do lakiernika -> lakierujesz -> zakładasz z powrotem -> masz "nowe" lusterko.
Na zdjęciu zaznaczyłem miejsce jedynego zaczepu do jakiego masz dostęp i od którego ciągniesz pokrywę.
Do tego póki co odwleka mi się naprawa belki bo w chwili obecnej mam odwyk od samochodu i całą nogę w gipsie, skręcone kolano na lodzie...szczęście, że stało się to już po odebraniu lusterek i całym montażu...