Dziękuję za pomoc. Namordowałem się co nie miara z tą pompką. Małe to to jest, można zduszać tylko opuszkami palców, bo jest tak zamocowane że całą dłonią się nie da. Cała operacja zajęła mi 1,5 h, bo za czorta nie mogłem odpowietrzyć tego poziomego wężyka poniżej pompki. Jak mi się wydawało, że jest dobrze po 15 min. pompowania, to silnik ani myślał zapalić. Chyba każda próba odpalenia powodowała ponowne zapowietrzenie, więc robota od nowa. Po jakiejś godzinie silnik odpalił, ale chodził tylko z 30 sekund i zgasł. Więc się zawziąłem i w możliwie najszybszym tempie pompowałem dalej. Po kolejnych 20 min. jak już gruszka prawie nie dawała się ugnieść, a bombelki w poziomym wężyku miały wielkość dosłownie pyłu silnik zaskoczył i odpalił. Początkowo chyba na 2 lub 3 cylindrach, ale lekka przegazówka do 2 tys. obr./min uruchomiła pozostały/e cylindry i pełen sukces
Niezła lekcja pilnowania stanu paliwa, nie ma co. Opuszki palców tak mnie bolą, że drażni mnie nawet pisanie na klawiaturze. Masakra. Jedyny plus tej operacji jest taki, że wdaje mi się, że silnik pracuje jakby równiej. Może to wrażenie, ale poprawia mi humor.
Kolejne co mnie czeka to wymiana lewej żarówki H1 od świateł mijania i regeneracja przełącznika zespolonego, bo już do szału mnie doprowadza ciągłe pilnowanie, czy aby światła mi się palą.
W dalszej kolejce czekają do wymiany żarówki w konsoli środkowej i wyświetlaczu radia bo w nocy mam ciemno jak w piekle.