Artur Guczyński napisał:
Badanie w salonie grubości lakieru jest lekką przesadą. Jeżeli okaże się, że auto w czasie transportu spadło z lawety - to zawsze można reklamowac ewentualne wady w przypadku ich wykrycia.
Może i masz rację, tylko, że to Ty będziesz musiał udowodnić, że nie jesteś wielbłądem. Kilkanaście dni temu czekając w poczekalni serwisu obserwowałem jak panowie przyjmują od klienta auto w rozliczeniu za nowe. Pierwsze co sprawdzili to grubość powłok właśnie
Michał, koledzy dobrze doradzają, weź ze sobą niezależną osobę. Jeżeli instalujesz alarm to zwróć uwagę co dzieje się pod pokrywą bezpieczników-u mnie były całe metry nikomu nie potrzebnego przewodu wciśniętego byle jak a wyłącznik czujek ruchu wogóle gdzieś w lesie...
Podczas odbioru zauważyłem zaciek na progu, był to zaciek samego klaru ale zażądałem notatki z dokumentacją fotograficzną i w przeciągu kilkunastu minut bez zająknięcia to zrobili.
Po przyjechaniu do domu jeszcze okazało się, że śruby haka holowniczego były przykręcone chyba tylko w palcach - kryminał normalnie.
Autko kosztuje masę pieniędzy, sprawdź wszystko co możesz sprawdzić aa i miej ze sobą piątkę paliwa;) bo Dealerzy strasznie skąpią i nowe auto wyjeżdża z salonu na oparach. W styczniu odbierałem z kolegą Astrę i bidula nawet do stacji nie dojechał - dobrze, że byłem z nim swoim samochodem...