No i sprzedałem, ale nie Xsarę
Po głębokim namyśle swtwierdziliśmy z żoną że sprzedamy Matiza. W związku z tym nasunęło mi się trchę refleksji a jako że dział taki trochę pogaduszkowy to się nimi podzielę.
Matiza kupiłem nówkę w salonie, to moje pierwsze i raczej ostatnie auto nabyte w ten sposób. Kosztował w 2003 roku dokładnie 24 600 zł czyli stosunkowo dużo. Ale nikt mi nie powie, że nie było warto. Wtedy czyli w 2003 roku ceny aut używanych nie były tak atrakcyjne jak teraz a zależało mi na aucie pewnym. Przez 6 no powiedzmy 5 i pół roku miałem spokój. Żadnych awarii. Potem się zaczęło zużycie elementów, a to amortyzatory a to wahacze to coś tam jeszcze. Długo się wahałem co z nim zrobić bo z jednej strony miałem auto od nowości ale z drugiej jednak czas zaczął dawać sie już we znaki. Do tego od czasu jak mam Cytrynę widzę kolosalną przepaść pomiędzy dwoma moimi autami. Wiem, że porównywanie Matiza w wersji Friend czyli blacha, kierownica i to właściwie wszystko z wyposażenia
z Xsarą nie ma sensu. Ale raziło mnie to strasznie.
Postanowiliśmy więc Xsarę zostawić pomimo że starsza od Matiza a jego sprzedać.
Poszedł za 7 300 w dwa tygodnie od ogłoszenia.
I tu zauważyłem pewną prawidłowość. Auta które wiszą tygodniami na otomoto muszą mieć coś nie tak. Albo cena jest zbyt wygórowana do realnej wartości, albo stan techniczny jest zły.
Następcę Matiza kupiłem prawie że tak samo jak Cytrynę. Zobaczyłem ogłoszenie, telefon, umówiłem się nazajutrz na oględziny i wróciłem nowym autem
W międzyczasie sprzedajacy miał kilka telefonów od zainteresowanych.
A te ogłoszenia co wiszą pewnie tak do wiosny powiszą.
Kupiłem Forda Focusa 3 drzwiowy, benzyna silnik 1,6 100 KM.
Miała być Fiesta w dieslu ale jak zobaczyłem że za dopłatą może z 1500 zł mam auto klasę wyżej to nie było namysłu.
Zresztą żona - bo to auto dla niej - zakochała się w Foce od pierwszego wejrzenia.
Xsara zostaje i pewnie jeszcze trochę nią pojeżdże. Lubię to auto, tak szybko go nie oddam