Działanie czujnika elektronicznego polega na pomiarze oporu elektrycznego płynu w zbiorniku, między bolcami czujnika. Niektóre płyny zimowe o dużej zawartości alkoholu, a małej zawartości wody, mają za duży opór (mała zawartość elektrolitów). Wtedy czujnik generuje fałszywy komunikat, bo odczytuje duży opór między bolcami i interpretuje to jako brak płynu. Płukanie w occie raczej nie pomoże, chyba, że bolce są zakamienione, to je trochę oczyści z kamienia. Trzeba poprawić nieco przewodnictwo elektryczne płynu w zbiorniku - można tam dolać octu, ale nie pół szklanki!!! Wystrczy łyżka stołowa, wtedy nie czuje się przykrego zapachu w kabinie, a to wystarczy, aby czujnik nie generował fałszywych komunikatów. Myślę, że podobną rolę spełniłby dowolny elektrolit, przychodzi mi na myśl np. kwas borny, cytrynowy, odrobina soli, chociaż mam obawy, że sól będzie krystalizować w dyszach. Zresztą sami przpomijcie sobie wiedzę z chemii i pomyślcie co by tu nieagresywnego a elektolitycznego dolać. Ja dolewałem tę odrobinę octu i efekt był 100% jeśli chodzi o ten fałszywy komunikat. Myślę, że duże znaczenia ma czystość samej kostki przyłączeniowej i dobry styk w niej. Zły styk na pinach = dodatkowy opór szeregowy w obwodzie czujnika, co skutkuje skłonnością do fałszywego komunikatu. Myślę też, że do problemu fałszywych komunikatów można by podejść nie od strony chemicznej, ale od elektronicznej. I w obwód czujnika, w połączeniu równoległym, wlutować oprnik o tak dobranej wartości, aby kompensował zbyt duży opór elektryczny płynu zimowego. Niestety nie mam już MkI, aby takie pomiary wykonać. A myślę, że metoda powinna polegać na zmierzeniu oporu w kostce przyłączeniowej, po zalaniu do zbiornika płynu generującego fałszywy komunikat. Potem dolewamy łyżkę octu dobrze zmieszanego z płynem i ponownie mierzymy opór w kostce. Ten drugi pomiar da wynik mniejszy. Różnica obu wyników da nam wartość oprnika jaki trzeba wlutować równolegle do czujnika.