Witam
Podłączę się pod wątek. Właśnie wróciłem z wycieczki w górach, gdzie nagle wyciekł mi płyn pompy wspomagania. Samochód był rozgrzany po kilkugodzinnej jeździe, stanąłem i zauważyłem, że pod autem robi się kałuża. Złapałem mechanika, który właśnie zamykał warsztat i dolał płynu. Niezbyt przyglądał się autu, i poza 'narazie nie cieknie, minimalnie przy kole' nic nie usłyszałem. Przejechałem 700km kontrolując poziom co 30km :-/, w tym trochę po górach i sytuacja się nie powtórzyła. Ma ktoś teorię co to za 'akcja'? Nie wiem, ile dokładnie dolał mechanik płynu, ale myślę, że max 0,5L. W momencie wycieku leciało powiedzmy 2 krople na sekundę, czyli dość konkretnie. Mogę jeszcze dodać, że nie katuję pompy skrętami do oporu.
pozdr