Witam!
Od niedługiego czasu jestem posiadaczem Citroena ZX 5D (hatchback), który przekazał mi dziadek. Pierwszą awarie w postaci mieszania oleju z płynem mam już za sobą. Niestety samochód zaskakuje coraz nowszymi usterkami. Dwa dni temu wiozłem 5 osób + trochę bagażu (do tej pory jeździłem sam lub w 2-3 osoby), ale tamtego dnia po prostu się przeraziłem. Samochód nie wydawał się przeładowany, ale na krótkim dystansie kiedy tak jechałem na niewielkich dwóch wybojach pojawiły się dwa konkretne uderzenia pochodzące z tylnego zawieszenia. Dźwięk był na prawdę przerażający. Z drugiej strony widziałem już parę zx'ów na mieście i wydaje mi się, że mój ma niezdrowo nisko zawieszony tył, większość egzemplarzy ma go całkiem wysoko natomiast w moim jest to raczej niżej (dla zobrazowania podam, że górna część opony praktycznie chowa się w nadkolu). Próbowałem dociec co jest nie tak. Na myśl przychodziły mi różne rzeczy. Może Poduszki popękały, może jakiś mało bystry mechanik postanowił przyciąć koszty i założył jakieś krótsze amortyzatory z drugiej ręki (czy to wogóle możliwe?). Znajomy nawet stwierdził, że citroeny ZX miały hydrauliczne zawieszenie na wzór BX'ów, które się opuszcza i po prostu padło w moim egzemplarzu, ale w takim razie wogóle musiałby nie działać odkąd mój dziadek jest w jego posiadaniu). Samochód ma przejechane 75 tys. i aż dziw, że aż tyle się w nim psuje... cuż taki urok, ale w najbliższym czasie miałem się wybierać w trochę dłuższą trasę w 5 osób i z pięcioma rowerami na pokładzie, a nie chciałbym żeby coś się zepsuło 100 km od domu.
Teraz konkretnie, macie jakieś propozycje co to za usterka czy może to normalne w tych samochodach? Jak to jest z rzekomą hydrauliką i co tak właściwie mogło tak uderzać (na moje ucho to brzmiało jak ewidentne dobicie zawieszenia)?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.
PS. Jutro postaram się zrobić zdjęcia mojego zawieszenia abyście mogli ocenić czy nie jest za niskie.