Bardzo kontrowersyjny temat. Co myślicie o wszelkiego typu uszlachetniaczach do oleju, typu ceramizer, militec / motor life itd.
Od razu zaznaczam, że nie chodzi mi o reanimacje jakiegoś padniętego silnika czy też cudotwórcze zjawiska, tylko o zwykłą profilaktykę dla zdrowego silnika, tj. przedłużenie jego żywotności czy też zmniejszenie ryzyka zatartej panewki. Zaznaczam też, że nie chodzi mi również o różnego typu "moto doktory".
Testował ktoś takie cudeńka? i jak efekty? Bardziej mnie interesuje fakt, czy ktoś po mimo wlania jakiegoś super-extra-mega-wypas (z reklamy) uszlachetniacza zatarł silnik/panewkę.
Mnie znajomy mechanik polecił motor life'a. Cudów nie czyni, ale zmniejsza tarcie. Zalałem eksperymentalnie do silnika, a jeszcze się zastanawiam czy nie zalać do skrzyni i wspomagania.
Zanim zostanę zjechany przez innych klubowiczów, zaznaczę że silniczek mam zdrowy i jeżdżę na syntetycznym motulu.