witam.
już po sprawie, wszystko jest ok
razem z ojcem, który jakoś odnalazł się w tej plątaninie kabli i w ogóle wymieniłem kabel od alternatora do rozrusznika na nowy, pozostałe kabelki oczyściliśmy i nałożylśmy na nie osłonki termokurczliwe, czy coś w tym stylu i kupiliśmy nowe osłonki (te korytka grubsze PCV). Alternator ojciec oddał do znajomego, który się na tym zna, posprawdzał tam jakieś diody czy coś tego rodzaju (bodajże jest ich pięć) i okazało się, że alternator nie dostał po tyłku przez moją pomyłkę. Następnie wszystko podłączyliśmy tak jak było, troche taśmy izolacyjnej i Cytrynka od dówch dni znów śmiga po drogach
cała elektryka działa bez zarzutu, jedyne co jeszcze musiałem wymienić to bezpiecznik w radiu bo się spalił
a co do głównych bezpieczników to prawdopodobnie dlatego nic im się nie stało bo jakiś spec przede mną zamontował wszystkie sześć 30A i są za mocne, a dwa z sześciu powinny być kolejno 20A i nie jestem pewien, ale chyba 5A
nie wiem, czy ktoś połapie się w tym co napisałem, ale tak poza tym to dzięki za zainteresowanie i porady
a! co do kosztów to zamknęły się w granicach 30 zł no i paru ciężkich godzinach w garażu
zważywszy powyższe moja wiedza motoryzacyjna skoczyła jakiś level do góry i już nie powinien mi się nigdy przytrafić taki karygodny błąd.
no nic, pozdrawiam serdecznie wszystkich pasjonatów Cytrynek, hej!