Witam wszystkich
Podłączę się do tematu...
Jestem użytkownikiem Pikusia od roku i jestem z niego bardzo zadowolony. Autko 2.0 HDI mimo 280 tyś przebiegu spisuje się znakomicie. Wymieniłem tylko rozrząd, klocki i tarcze z przodu, łączniki stabilizatora. Silniczek chodzi jak zegarek, bez problemu pali przy -25 stopni, nie bierze oleju. Ale od wakacyjnego wyjazdu do Chorwacji jedna rzecz mnie nurtuje - chodzi o tylne zawieszenie - wyraźnie trochę siedzi (bez obciążenia). Nie wiem, czy zawsze takie było, czy jest to proces stopniowo postępujący (np zmęczenie materiału drążków skrętnych). Wcześniej nie zwracałem na to uwagi. Gdzieś na forum wyczytałem, że ktoś przeprowadzał remont tylnej belki bo też przysiadł. Ale co mają np łożyska igiełkowe do przysiadania? Owszem, chyba że skorodowały i wszystko się zapiekło. U mnie jednak wszystko działa jak należy- nic nie puka nie stuka tylko przerwa między tylną oponą a błotnikiem jest wyraźnie mniejsza niż z przodu i to bez obciążenia. Będę wdzięczny jeżeli ktoś mnie oświeci, czy jest to tylko sprawa podniesienia na drążkach, czy konieczna będzie regeneracja. Sprawdzę jeszcze pochylenie kół, czy się nie schodzą, bo mam takie wrażenie ale może to tylko podświadomość lub złudzenie. A gdyby nawet to starczy tylko wymiana łożysk, czy czopów i gniazd?