Może ktoś potrafi coś podpowiedzieć. Przy dużych mrozach moja C5 po pewnym czasie przechodzi w tryb awaryjny i jedzie wtedy jak jedzie
. Odpala bez najmniejszych problemów. Czasem wystarczy w takiej sytuacji wylączyć na chwilę silnik i po odpaleniu chodzi normalnie (czasem na stałe a czasem znów coś się dzieje). Początkowo problem ten występował przy ok -23-25 C, w następnym roku ok -14, a potem nawet przy minus 8C. I nie ma znaczenia czy jest na LPG czy benzynie. Latem wyczyścili w serwisie specjalizują cym sie we francuzach ( wydaje się że nie najgorszy - Kraków Makuszyńskiego 5) przepustnicę, bo była strasznie brudna, pojezdzic dłużej na beznynie i ok. Ponoć w kompie wyszły błedy z przepustnicy. W lato było to nie do zweryfikowania - ale już 14 stopni mrozu zweryfikowało - jest to samo. Spotkał się ktoś może z podobnym problemem. Wydaje się,że coś przymarza? bo zaczyna się to dziać najcześciej, gdy jedzie się na mrozie nieco szybciej. Ta przepustnica jest sterowana elektronicznie tak? - może jakiś czujnik przymarza?. Do tej pory auta które miałem przechodziły czasem w tryb awaryjny ale jechały, najwyżej spaliły wiecej i już. A C5 choć fajne chyba 30 km/godzine max - a to już problem. Czy da się odczytać kody błedów bez komputera? Kumam coś w naprawie aut ale tu bez diagnostyki zupełnie brak mi pomysłu, a zima zapowiada się mroźna....