No i stało się.
Auto mam od 2 miesięcy, od początku sprzęgło brało baaardzo wysoko, czuć było, że zaraz się skończy jednakże żadnych wibracji, problemów z wkładaniem biegów itp. nie było.
Czasem raz na jakiś czas trzęsło budą przy ruszaniu na jedynce plus to samo tylko o wiele gorzej przy cofaniu(przeraźliwe dźwięki z przodu auta podczas cofania)- problemu nie było gdy stałem na choć małej górce i wkładałem wsteczny a auto samo się toczyło do tyłu i wtedy przy puszczaniu sprzęgła wibracji nie było i ładnie cofał.
Od czwartku niestety już ruszyć się nie da bez wibracji, trzęsie całą budą, cofanie to samo tylko gorsze trzaski gdzieś z przodu.
Rozumiem, że dwumasa zakończyła swój żywot a sprzęgło dogorywa?
Byłem przygotowany na wymianę w/w części ale gdzieś pod koniec września, aktualnie mój mechanior na urlopie i muszę czekać przynajmniej do pierwszego weekendu wrześniowego albo nawet i do kolejnego.
I tu pytanie: dalsza jazda przez tydzień/dwa jest ,,bezpieczna"? Chodzi mi o to czy dalsze ujeżdżanie auta nie spowoduje jakiejś reakcji łańcuchowej i nie posypią się kolejne części.
Czuję, że jutro kupię sobie przejazdówkę na 10 dni i będę czekał na nówkę dwumasy ze sprzęgłem.
Aa, auto to 2.0 HDI mk1 z '04 - przy sprzęgle nie było nic zaglądane od co najmniej 60tyś a co wcześniej to nie wiem.
PS.
Na biegu jałowym żadnych wibracji, stuków itp.
Zmiana biegów z 1 na 2 itp. również odbywa się bez wibracji.
Jedynie ruszanie na 1. Trzęsie w momencie puszczania sprzęgła, po puszczeniu jedzie gładko.
Tak sobie myślę, że może też walnięta jest któraś poduszka pod silnikiem?