Moim zdaniem każdy XM jest do uratowania pod warunkiem, że karoseria jest zdrowa. Gdy buda jest zeżarta przez korozję, no to po prostu nie warto, ale z drugiej strony rozumiem, że go przeznaczyłeś na części. Ja to samo zrobiłem z dwoma. Jeden był zgnity, drugi miał być remontowany, ale z kilku powodów został dawcą.
Skądś te części trzeba brać
Ja też jakoś szczęścia do elektryki w autach nie mam. Nawet w prostym cinquecento była tak pocięta elektryka, że nie mogłem w to uwierzyć, że można jeździć tak niebezpiecznym autem. Dlaczego niebezpiecznym? Bo jak widzę główne zasilanie przecięte, skręcone razem i owinięte odklejającą się taśmą, a zaraz obok jest masa, to uważam, że auto jest niebezpieczne, bo takie coś grozi pożarem. Tak wyglądała cała elektryka pod deską, bo ktoś się pokusił o dołożenie centralnego, immo i alarmu... Sieczka.
W XMach tak samo. Zawsze coś musi byc pocięte, pomieszane, poprzerabiane... Oczywiście wszystko na odpier...
PS. Obiecany emblemat pójdzie jutro.