No i Grzesiu wykrakałeś... Własnie straciłem zaufanie do Kochanicy, a stało się to wczoraj. Co prawda dowiozła mnie do celu, ale bardzo brzydko się zachowywała podczas podróży.
Zaczęło się ze 3 miesiące temu od dziwnych dźwięków dochodzących gdzieś spod maski, słabo słyszalnych w kabinie samochodu. Dźwięk jakby... pusta butelka po cocacoli 0,5L gdzieś się pelętała po komorze silnika. Najpierw sporadycznie (jak się mocno rozgrzał), jednak w miarę użytkowania dźwięki pojawiały się coraz częściej, z większą intensywnością (ale nie głośniej). Myślałem że znowu jakaś osłona, może łącznik stabilizatora, może jakaś puszka filtra się obluzowała, ale dlaczego słychać to tylko jak się rozgrzeje? I to tylko na niskich obrotach? Pojechałem do ASO żeby posprawdzali całe zawieszenie, hydro i co się da. Wałkowali auto cały dzień, zapłaciłem jak za zboże, a wynik oględzin żaden. Stwierdzili luz na łącznikach stabilizatorów (przód-tył)- wymieniłem, sprawdzili wysokość zawieszenia - ok, ciśnienie w sferach (trzyma równo, poniżej wartości, ale tragedii nie ma), wyszedł im błąd EGR (nic dziwnego bo go wyłączyłem) i przemijający błąd pedału przyspieszenia (też o tym wiem od dawna). Tyle. Wybuliłem pińcet i pojechałem do domu.
Wczoraj miałem małą traskę do Stalowej Woli i wtedy skrzynia zaczęła się dziwnie zachowywać. Najpierw zaczęła przeciągać wyższe biegi, potem 6tkę musiałem już wbijać ręcznie. Sytuacja powtórzyła się kilka razy. Poza tym jakby stracił lockup, falowanie obrotów po zmianie biegu. Kicha.
Połączyłem to z tym dziwnym grzechotaniem i wyszło mi że niestety chyba czeka mnie remont skrzyni... Dzwoniłem już wstępnie do Rzeszowa do RS-Motorsport, po rozmowie pan wstępnie wskazał jako podejrzane konwerter lub płytę zaworów, albo to i to. Umówiłem się na poniedziałek, zobaczymy...