Wg mnie dużym problemem jest to, że zwyczajnie kupujemy samochód, na który nas w pewnym sensie nie stać. Spłukujemy się z kaski, bo kapujemy za prawie wszystkie pieniądze, na styk, albo kredyt, etc. Potem ciężko udźwignąć koszty eksploatacyjne: opony, serwis itd.
Nie mam tutaj nic do nikogo, piszę na własnym przykładzie. Nie spodziewałem się przykładowo szybkiej konieczności wymiany sprzęgła i cen nowych opon. Szarpnąłem się jednak na nowe, żebym potem nie żałował w razie "w". Teraz kolej na sfery. Również pójdą nowe, bo zamierzam tym autkiem jeździć kolejne lata. Finanse jednak od zakupu już odbudowane, toteż teraz, z perspektywy czasu, tak właśnie na to patrzę.
Wracając do opon: osobiście szukałbym dobrych używek, niż bieżnikowanych. Na zimę mam co prawda 15", na stalówkach, za to komplet nowych, zdaje się Continental (LOL, nie pamiętam dokładnie!).