Wymieniłem dzisiaj ten nieszczęsny pasek. Narobiłem się jak głupi , jego najlepiej wymianiać w dwie osoby, a ja biedny musiałem sobie sam dać radę. Nigdy wiecej nie podchodzę do tego paska sam.
Bo do tego trzeba podejść systemowo: najlepiej zdjąć koło i plastikowe nadkole, aby mieć dostęp także od spodu, a przede wszystkim wcześniej zakupić trzonek do kluczy nasadkowych - taki w kształcie litery "L" zwany inaczej "napędem do nasadek". Niezbyt gruby, na pewno cieńszy niż 1/2 cala, następnie skrócić jego krótsze ramię do długości ok. 1,5 cm, odcinając kwadratową oryginalną końcówkę - nie będzie nam potrzebna. Ponownie zarobić tam na kwadrat, tym razem o boku 9x9 mm, ale boki tego kwadratu muszą być obrócone o około 45stopni w stosunku do tego jak były te odcięte oryginalne. Teraz już mamy solidne narzędzie do odciągnięcia napinacza, wsadzamy kwadrat wiadomo gdzie, i ciągniemy napinacz do góry . Jak nie ma drugiej osoby do podtrzymania naciągniętego napinacza, to podpieramy nasze narzędzie deseczką. Jest komfort pracy, nie ma brzydkich słów, a nasze narzędzie możemy pożyczyć każdemu potrzebującemu w okolicy, bo następnym razem przyda się za kilka lat. Zamiast trzonka od nasadek można do wykonania narzędzia użyć dowolnego pręta w kształcie litery L, byle nie był ze zbyt miękkiej stali, bo się wygnie - sprężyna napinacza jest mocna.