Wróciłem !
Z tarczą, a nie na tarczy
Walnięty któryś z sensorów, wymienione obydwa profilaktycznie ( żaden koszt w tym wszystkim ).
Ilość
zjedzonego stresu - nieograniczona.
Po całej akcji wiem tylko, że nie będę już tak łatwo omijał auta stojącego na poboczu z podniesioną maską gdzieś na końcu świata.
Podjeżdżali polacy ( z małej litery ) , robili fotki i... gaz !
Na szczęście dwie czy trzy osoby zawróciły i zaoferowały pomoc, wodę , podwózkę, cokolwiek, widząc dwójkę dzieci.
Natomiast spotkałem w Chorwacji na swej drodze trójkę aniołów ( to nie żart )
którzy całkowicie bezinteresownie, marnując swój czas czyli pieniądze , pomagali mi jak mogli.
Pierwszy anioł to Chorwat na niemieckich numerach w bejcy ( pracownik serwisu Bmw w Magdeburgu )
który zawinął i podleciał z kompem - to on znalazł błędy i na 85 % wskazał sensory, co było strzałem w dziesiątkę.
Wydzwaniał po Splicie po wszystkich hurtowniach szukając tych sensorów, umawiał odbiór, cenę - wszystko.
Nic nie chciał, uścisnął dłoń, życzył powodzenia i pojechał.
Drugi to kumpel mojego szefa ( Chorwat mieszkający w Splicie ) który jak szalony szukał warsztatu ( w piątek to już
łykend i wszyscy zwalniają do poniedziałku... ), chciał mnie nocować i żywić z całą familią nawet przez tydzień do czasu naprawy.
Trzeci to właściciel apartmanu, który jak się dowiedział o moich problemach, to opier... olił mnie że nie dałem mu szansy ,
bo on ma w Makarskiej super mechanika i auto by było ściągnięte do niego właśnie.
Trzeci anioł wsadził mnie w auto , zawiózł do Promajny do innego swojego domu , pokazuje mi apartman,
daje klucze i mówi żebym tu mieszkał tu choćby z tydzień.
Za ile - pytam się bojaźliwie ( kasa się kończy ) ?
Za free.......
To tyle.
Może wzorem innego forum, gdzie też jestem ( skody ) stworzyć wątek -
- od dnia tego do tego jestem tu , mam kompa, potrafię parę rzeczy zrobić, itd.
1300 kilometrów od domu to bezcenna informacja, na wagę złota.
Dziękuję też wszystkim którzy mi tutaj pomogli.