Temat jest jednak trochę bardziej złożony.
Na przypisany do konkretnego silnika czas grzania świec ma wpływ jego konstrukcja, a konkretnie stopień sprężania (oczywiście im większe sprężanie, tym świece mniej potrzebne).
Podam przykłady kilku innych diesli z którymi mam/miałem dłuższą styczność:
1. 2.0TD Nissana (66kW, stosunkowo mocno odprężony) : grzeje świecami jeszcze 2 min po rozruchu. Jeżeli w tym czasie odpinałem zasilanie świec to przerywał i nawet gasł. (co dziwne, to najładniej palący diesel z jakim się spotkałem)
2. 2.0DT Opla krótko grzeje, potem moduluje PWM-em stopniowo zmniejszając grzanie (zamiast przekaźnika świec ma sterownik półprzewodnikowy)
3. 2.0CRDi (Koreańczyk) grzeje bardzo krótko lub przy dodatnich wcale.
Ten ostatni praktycznie wcale nie potrzebuje świec. Kilka lat go użytkowałem normalnie zanim zorientowałem się że ma spalone wszystkie 4 świece (wyjazd w góry, nocą temp. spadła poniżej -20 i wtedy okazało się że coś ciężko zapala).
Problem powstaje po znacznych przebiegach gdy to nominalne sprężanie wyraźnie spadnie i przydaje się podgrzanie świecami również podczas średnich temperatur.
Oplowskie 2.0DT łatwo oszukać, mianowicie dodatkowym przekaźnikiem czasowym, na czas rozruchu (ok.15s)włącza sie w szereg z czujnikiem temp. rezystor (10kom) , w ten sposób symuluje się temp. mocno ujemną (w rzeczywistości jest dodatnia) . W tej sytuacji sterownik włącza świece i auto ładnie odpala (podobnie jest z popularnymi 1.9TDI z tego okresu).
Rozpisałem się , ale może moje osobiste doświadczenia w czymś pomogą .