Na zewnętrznym dysku będzie słabo. Co ruszysz kablem rozłączy dysk i system się wywali. Po USB 3 jakoś to będzie może działać. Na USB 2 będzie powoli chodzić.
Na to jest rozwiązanie, można na klapę matrycy przykleić taśmę z rzepem dysk przypinać na rzep do klapy w razie potrzeby... Zamiast USB jeśli tylko sprzęt na to pozwala lepiej użyć eSata - stabilniej to działa.
Możesz w miejsce napędu wsadzić kieszeń na dysk. Często to tylko jedna śruba do odkręcenia.
Też fajne rozwiązanie, w wielu wypadkach nawet nic odkręcać nie trzeba (śruba blokuje mechanizm sprężynowy do zwalniania blokady, a nie fizycznie napęd więc jej brak nie przeszkadza), ale większość nowych laptopów to "beznapędowce"... niektóre z nich oprócz dysku na złączu SATA mają możliwość wpięcia drugiego dysku na M.2.
eSATA jest jak YETI. Użyłem tego aż raz... i to z ciekawości.
Nowe laptopy bardzo często jak zauważyłeś nie mają napędów... A M2 NVME jest już niemal standardem. Często jednak laptopy sata na płycie fizycznie mają, tylko przelotki lub miejsca fizycznie za mało na dysk.
Nie mniej pchanie się a eSATA jest słabym pomysłem. Przy zmianie laptopa sprzęt używający eSATA stanie się bezużyteczny. Pomysł z rzepem fajny... Tylko że czasami wystarczy tknąć kabel i po transferze, głównie w tańszych sprzętach ten problem się pojawia.
Nie mniej odbiegamy od tematu.
Wirtualna maszyna jest w tych czasach już konieczna po prostu do takich zastosowań.
W D630 używałem drugiego dysku w miejscu napędu... Niestety tam napęd był jeszcze na ATA więc transfery były.... Tragiczne. Jedynie ta wygoda że szybko mogłem podmienić napęd na dysk. Tylko to było z 10 lat temu...