Wiem, wiem... przesadziłem trochę :-)
Rodzice wożą się Oplami. Ojciec ma Vectrę C poliftingu i gdybym do oceny tego auta miał pominąć komfort podróżowania (zawieszenie totalnie nie pasujące do silnika, miękkie i bujające) to autko jest naprawdę super. Z silnikiem 1.9 CDTi w wersji 150 KM zachowuje się jak rakieta, wyrywa do przodu jak wariat, a spalanie z ostatnich 40 tysięcy km ma 6,7l/100km... Z kolei Mamuśka porusza się Corsą C 1.0... no ok, pali mało, bo to mały silniczek (niezwykle żwawy, niby 59Km, ale wariat) 3-cylindrowiec, ale autko niezwykle delikatne i podatne na nasze polskie dziury. Przy 45 tys.km miał wymienianą przekładnię. Teraz ma 60 tys.km i odezwały się łożyska w McPherson-ach... a do tego miał wymieniony łańcuszek rozrządu jako wadę fabryczną (przy 35 tys.km).
Może moja Xsarcia miała przeszczep silnika, ale bez jaj... przekładnia i zawieszenie trzymają się od 9 lat znakomicie. Belka w dobrym stanie, koła trzymają pion, zero pochylenia kół, żadnych stuków czy szurania.
No... przyznaję bez bicia, że Corsą sam zrobiłem 21 tys. km po Skandynawii, a połowa z tego po szutrach północnej Szwecji... może to przyspieszyło zużycie autka, ale wydaje mi się, że nie powinno aż tak bardzo na to wpłynąć... no cóż... autko ekonomiczne, ale o niezwykle "zwiewnej" budowie :-)