Gadanie marketinowe gadaniem marketingowym, ale z własnego doświadczenia wiem, że:
- opona zimowa świetnie radzi sobie z jazdą na śniegu, bardzo dobrze z błotem pośniegowym i bardzo dobrze w czasie deszczu (zarówno intensywnego, jak i siąkliwego);
- opona letnia świetnie radzi sobie z odprowadzaniem wszelakiej wody, nieźle z błotem pośniegowym a na śniegu nie radzi sobie wcale;
- opona całoroczna będzie sobie radziła przeciętnie w każdych warunkach.
Do tego podczas mrozu guma opony letniej bardzo twardnieje co utrudnia kierowanie, natomiast guma opony zimowej ściera się niemiłosiernie w temperaturze powyżej (około) 20 st.
Osobiście jestem zwolennikiem jazdy na oponach sezonowych. Problemem polskiego klimatu jest totalna nieprzewidywalność - równie dobrze przez całą zimę może nie odpuszczać śnieg, równie dobrze może spaść dwa-trzy razy. Jednak w sytuacji, gdy już spadnie to mam samochód przystosowany do jazdy w takich warunkach, natomiast jak nie spadnie to i tak świetnie sobie poradzę, bo dobre zimówki (mam Klebery) bez problemu radzą sobie z odprowadzaniem wody; najwyżej podczas deszczu będę jechał ostrożniej niż zwykle.
Można polemizować z zasadnością temperatury 7 st., jako temperatury granicznej do zmiany opon. Nie wierzę, że jak jest na dworze 8 st. to opona letnia sprawuje się rewelacyjnie, a jak 6 to można ją o kant tyłka potłuc. Jedyne co do mnie przemawia to to, że gdy temperatura spada poniżej tych 7 st. to rośnie prawdopodobieństwa opadów śniegu, przymrozków etc. Ale równie dobrze mogłoby to być 5 st.
Nie trafiają do mnie argumenty o świetnym biznesie producentów opon. Chciałem zauważyć, że jeżeli kupimy dwa komplety opon, które będziemy używać zamiennie ze sobą, to każdy z nich będzie nam służył jakieś dwa razy dłużej. Zatem producent zarobi nas podwójnie w pierwszym roku, za to w kolejnych będzie musiał czekać dłużej. I tak naprawdę to opony całoroczne generują dla nich świetne zyski.
Również dla nas ekonomiczna korzyść z opon całorocznych jest wątpliwa. Sprawdziłem na szybko, że dobre całoroczne ogumnienie (w zasadzie ze znanych producentów robi je tylko GoodYear) w rozmiarze homologowanym do X2 to jakieś 360 PLN za sztukę. A to jest średnia cena opony Pilot Exalto 2 i Primacy Alpin 3 Michelina.
W takiej sytuacji jedyny realny zysk mają właściciele zakładów wulkanizacyjnych, którzy zmieniają je nam dwa razy do roku. Ale z drugiej strony - czy wydatek 20-30 PLN z zmianę kompletu kół z wyważeniem to taki majątek? Więcej traci się nie zmieniając na czas biegów.
A list czytelnika, od którego zaczęła się dyskusja - no cóż, trochę to przypomina argumentację w dyskusji, dlaczego wymiana pompy wody wraz z wymianą paska rozrządu jest stratą kasy.
Ale się rozpisałem. Uff. Pozdrawiam.